Anna Dymna martwi się o swoje zdrowie? Ma powody?
Znakomita krakowska aktorka i od 12 lat prezes fundacji "Mimo wszystko" Anna Dymna (64 l.) zadziwia ostatnio wyglądem. Można było się o tym przekonać na jednej ze świątecznych imprez, na której pojawiła się w towarzystwie prezydentowej Agaty Dudy (43 l.).
Wielbiciele aktorki nie mogą się nadziwić, skąd u niej taka zmiana. Stylista gwiazd Jarosław Szado nie ukrywa zachwytu.
"Chyba pierwszy raz widzę Annę Dymną w takich spodniach i bluzce. Wygląda bardzo dobrze" - komentuje specjalnie dla "Rewii".
Okazuje się jednak, że metamorfoza aktorki nie jest związana z chwilową dietą czy modą, ale ma zupełnie inne podłoże. Anna Dymna od lat bowiem boryka się z problemami zdrowotnymi.
Cztery miesiące po śmierci ukochanego męża Wiesława Dymnego (†42 l.), w 1978 roku, uległa poważnemu wypadkowi samochodowemu. W bardzo ciężkim stanie, z uszkodzonym kręgosłupem, trafiła do szpitala. Cudem z tego wyszła.
Niestety, życie nie zamierzało jej oszczędzać, a równie dramatyczne wypadki dotykały aktorkę jeszcze trzy razy.
Przedłużające się rehabilitacje nie pomagały w powrocie do znakomitej figury. Ani do wizerunku, jaki zapamiętali wielbiciele talentu Anny Dymnej z czasów jej wspaniałych ról: Barbary Radziwiłłówny w "Królowej Bonie" czy Marii Wilczur w filmie "Znachor".
Każdy kolejny wypadek poważnie osłabiał i tak już mocno nadwyrężony kręgosłup i stawy, a silne bóle regularnie przypominały jej o tym, co przeszła. Dieta stawała się coraz mniej skuteczna, a powrót do dawnej figury pozostawał wyłącznie marzeniem.
Cztery lata temu Anna Dymna poddała się operacji rekonstrukcji uszkodzonych więzadeł w kolanach. Poczuła ulgę, ale na krótko. Dolegliwości szybko wróciły.
Dwa lata temu aktorka tak przestraszyła się groźby inwalidztwa, że ponownie poddała się operacji. Tuż po niej jednak znowu rzuciła się w wir pracy w fundacji.
Jakby tego było mało, bardzo przeżyła dramat Krzysztofa Globisza (58 l.), który doznał w tym roku udaru mózgu. Być może to zdarzenie ostatecznie utwierdziło ją w przekonaniu, że warto o siebie zadbać. Niekoniecznie dla urody, ale dla zdrowia.
A przecież ma dla kogo żyć, bo oprócz podopiecznych fundacji ma męża Krzysztofa Orzechowskiego (68 l.) i syna Michała (29 l.).