Reklama
Reklama

Anna Dymna: Miała szczęście do psychopatów i szaleńców... Jeden chciał ją zabić!

Anna Dymna (69 l.) była w młodości wręcz zjawiskowo piękna. Żartuje, że nie jest w stanie nawet wyobrazić sobie, ile serc złamała i ilu mężczyzn wyznało jej miłość. - Ale tylko nieliczni robili to bezinteresownie – twierdzi aktorka, która jako pierwsza polska gwiazda doczekała się... psychofanów!

W latach 70. ubiegłego wieku Anna Dymna była bez wątpienia najpiękniejszą polską aktorką. Była też... adresatką największej liczby listów wysyłanych w naszym kraju!

W portierni krakowskiego Starego Teatru, w którym dostała angaż od razu po ukończeniu studiów, co wieczór czekał na nią worek kopert z ukrytymi w nich wyznaniami uczuć oraz ofertami nie zawsze przyzwoitymi.

"Dostawałam między innymi listy z podaną datą, godziną i adresem hotelu, w jakim jakiś pan będzie na mnie czekał. Jest pewien gatunek mężczyzn, którzy aktorki traktują dość specyficznie" - zwierzyła się autorce książki "Dymna" Elżbiecie Baniewicz.

Reklama

Anna Dymna nie kryje, że doskonale zdawała sobie sprawę, jak działa na mężczyzn. Wiedziała też, że wśród wielbicieli jej talentu i urody jest spora liczba takich panów, których nigdy nie chciałaby spotkać na swej drodze.

"Miałam szczęście do psychopatów i szaleńców" - twierdzi i dodaje, że wiele razy trzęsła się z przerażenia, czytając w listach dokładne opisy tego, co nadawcy owych listów zrobiliby z nią, gdyby wpadła w ich ręce.

"Jeden nawet wyznał, że musi mnie zabić, ponieważ czytam jego myśli" - wspomina aktorka.

Po śmierci męża, Wiesława Dymnego (zmarł 12 lutego 1978 roku), Anna Dymna z niesmakiem przeczytała w jednej z gazet, że jest najpiękniejszą... wdową w Polsce.

Wkrótce potem zaczęła dostawać dziesiątki ofert matrymonialnych dziennie!

Wśród panów, którzy proponowali, że się nią zaopiekują, byli m.in. właściciel stadniny koni i lasu z jeziorem oraz artysta-milioner gotowy kupić jej zamek, do którego dotrzeć można wyłącznie helikopterem.

"Chciał malować moje portrety w pięknych komnatach tego zamku" - opowiada aktorka.

"Ktoś inny prosił mnie o wspólne życie albo chociaż o przepis na domowy chleb czy sałatkę" - żartuje.

Anna Dymna z ogromnym sentymentem wspomina nawet te najbardziej niezwykłe listy od fanów, które dostawała w młodości. Dziś - w dobie internetu - też otrzymuje wiele wiadomości, ale więcej jest wśród nich... hejtu niż miłosnych wyznań.

"Kiedyś mężczyźni pisali, że emanuję erotyzmem, wdziękiem i gracją. Dziś najczęściej czytam, że strasznie utyłam i brzydko się zestarzałam" - mówi.

Niedawno Anna Dymna dostała list od osiemnastoletniego chłopaka, który po obejrzeniu "Znachora", stracił dla niej głowę, nie mając pojęcia, że film powstał 40 lat temu.

Niedługo później znów do niej napisał... Tym razem jednak, wiedząc już, jak dziś wygląda obiekt jego westchnień, poinformował aktorkę, że jest załamany tym, co się z niej zrobiło i załączył listę produktów, których nie powinna jeść, żeby schudnąć!

"Ludzie często traktują nas, aktorów, jak swoją własność. Jak skrzynkę życzeń i zażaleń, do której można wrzucić swoje frustracje i cierpienia, ale też marzenia i radość. To znaczy, że nie mają do kogo pójść..." - ubolewa Anna Dymna.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:

 

 

 

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Anna Dymna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy