Anna Dymna nie była pierwszą. Wiesław Dymny wcześniej do szaleństwa kochał inną
Pod koniec lat 50. ubiegłego wieku Wiesław Dymny był jedną z najbarwniejszych postaci krakowskiej cyganerii artystycznej. Gdy w 1956 roku razem z Piotrem Skrzyneckim przygotowywał pierwszą premierę w „Piwnicy pod Baranami”, w jego życiu pojawiła się młodziutka Barbara Nawratowicz. Dymny zrobił z niej nie tylko wielką gwiazdę najsłynniejszego kabaretu w Krakowie, ale też uczynił swoją kochanką.
20-letnia Basia Nawratowicz, przenosząc się w 1952 roku z Lublina do Krakowa, pragnęła tylko jednego — zostawić za sobą przeszłość i rozpocząć nowe życie. Rok wcześniej trafiła do więzienia, gdzie podczas ciągnących się godzinami przesłuchań ucierpiała fizycznie. Oskarżona przez SB o udział w konspiracji spędziła w piekle trzy miesiące...
"Im dłużej mnie bili, tym bardziej milczałam. Wypuścili mnie w końcu z wybitymi zębami i po podpisaniu zobowiązania, że nie pisnę nikomu ani słowa" - napisała w liście otwartym do przyjaciół z Uniwersytetu Marii-Curie Skłodowskiej.
"Wyjeżdżam, bo boję się, że znów mnie dopadną" - wyznała.
Przenosiny do Krakowa miały pomoc Barbarze otrząsnąć się z traumy. Pewnego dnia w kolejce po kartki upoważniające do korzystania ze studenckiej stołówki poznała Piotra Skrzyneckiego. Bardzo się polubili, ale ich drogi szybko się rozeszły, bo dziewczyna postanowiła dokończyć studia prawnicze w Warszawie.
Do Krakowa wróciła dopiero w 1956 roku. W drodze z dworca kolejowego do koleżanki, u której miała się zatrzymać, spotkała na Plantach dawnego znajomego. Usiedli na ławce, by chwilę porozmawiać. Piotr Skrzynecki opowiedział jej o kabarecie, który razem z grupą przyjaciół zamierzał wkrótce powołać do życia.
"Zaproponował, żebyśmy poszli do Klubu Żydowskiego na śledzika" - opowiadała w wywiadzie, wspominając dzień, w którym poznała Wiesława Dymnego.
W klubie na Kazimierzu na Skrzyneckiego czekało trzech przyjaciół — studentów Akademii Sztuk Pięknych. Barbara, witając się z nimi, nie potrafiła oderwać wzroku od jednego z nich — Wieśka. Wiedziała, że wpadła mu w oko. Poprosił, by przeczytała jego wiersz, a gdy usłyszał jej ciepły, miękki głos, zakochał się najpierw w nim, a chwilę później w jego właścicielce.
"Będziesz naszą gwiazdą" - powiedział, a Piotr Skrzynecki — również nią oczarowany — tylko skinął głową na znak, że zgadza się, by Basia dołączyła do "Piwnicy pod Baranami".
"Wiesiek zakochał się w niej bez pamięci od pierwszego usłyszenia" - żartował później Skrzynecki w rozmowie z "Przekrojem".
Wystarczyła chwila rozmowy z Dymnym, by Barbara Nawratowicz nie wyobrażała już sobie życia bez niego. Postanowiła zatrzymać się w Krakowie na dłużej. Zamieszkała w niewielkim pokoju w Domu Literatów, ale spędzała tam tylko noce. Dnie mijały jej na próbach do pierwszego przestawienia "Piwnicy pod Baranami" i obserwowaniu Wieśka.
Zrobił dla niej malutką estradę, by mogła, stojąc na niej, recytować jego wiersze. Później skonstruował scenę oświetlaną świeczkami, bo wydawało mu się, że w ich blasku jego ukochana wygląda najpiękniej...
Tuż przed premierą "Polskiej Stajni Narodowej" - programu, którym 16 grudnia 1956 roku "Piwnica pod Baranami" oficjalnie zainaugurowała swoją działalność, zakochani w sobie po uszy Barbara i Wiesław zamieszkali razem w zwolnionym akurat przez Piotra Skrzyneckiego pokoju w kamienicy przy ulicy Urzędniczej 30. Stali się nierozłączni. Żartowali, że razem nawet klepią biedę.
"Gdy się poznaliśmy, Wiesiek był młodym szczylem, miał ledwo dwadzieścia lat. To ja byłam głową rodziny i musiałam zarabiać. Wiesio groszem nie śmierdział" - wspominała Basia wiele lat później na kartach książki o Dymnym.
Ukochana bez słowa kupowała Wiesławowi farby, płótna, sztalugi, dała pieniądze na aparat fotograficzny, sprezentowała maszynę do pisania. Odwdzięczał się jej miłością i wierszami, które recytowała w "Piwnicy pod Baranami".
Wiesław Dymny bardzo długo bronił się przed występami. W końcu jednak Barbara namówiła go, by stanął na scenie i, nie tyle grał, ile po prostu był sobą. Publiczność od razu go pokochała.
"Piwnica" stawała się coraz popularniejsza, a związani z nią artyści zaczęli być traktowani w Krakowie jak wielkie gwiazdy. Wszędzie, gdzie się pojawiali — czy to w bardzo modnym wówczas Feniksie, czy w uwielbianej przez bohemę Cyganerii znajdującej się na wprost Teatru im. Juliusza Słowackiego — Basia i Wiesiek wzbudzali sensację. On — ubrany zazwyczaj w wąskie spodnie z nitami i marynarkę w kratę, z włosami obciętymi "na Jasia", ona — w czarnym sweterku i obcisłych spodniach przypominających getry, z długimi, rozpuszczonymi włosami wyglądali razem zjawiskowo. Widać było, że bardzo się kochają.
Byli już sławni, gdy przenieśli się z Urzędniczej do mieszkanka przy ulicy Świętego Jana. Tu przeżyli najpiękniejsze chwile.
"Byliśmy w siódmym niebie, mając wreszcie własne cztery kąty, choć bez wody i ogrzewania, i z wejściem prosto z ganku wiszącego nad studnią podwórka" - opowiadała Barbara autorce książki "Dymny. Życie z diabłami i aniołami", Monice Wąs.
"Mieszkanie w pobliżu Rynku zachęcało do licznych odwiedzin, więc ciągle ktoś u nas był. Żyło się goło, ale wesoło" - wspominała.
Występy w "Piwnicy" nie wystarczały im do zaspokojenia artystycznych ambicji. Na początku 1961 roku stworzyli własny kabaret "Remiza" w klubie Pod Jaszczurami, który — choć przetrwał zalewie kilkanaście miesięcy — zapisał się w historii Krakowa jako pierwszy w PRL-u kabaret z... girlsami.
Dymny bardzo chciał, żeby o jego Basi usłyszała cała Polska. Gdy w 1963 roku ogłoszono, że w Opolu odbędzie się pierwszy Festiwal Piosenki Polskiej, specjalnie dla niej napisał wiersz "Czarne anioły" i poprosił Zygmunta Koniecznego, by skomponował do niego muzykę. Barbara Nawratowicz miała wystąpić w opolskim amfiteatrze, ale już po pierwszych "przymiarkach" do "Czarnych aniołów" zdała sobie sprawę, że nie podoła bardzo trudnej melodii. Podobnego zdania był Konieczny. Kompozytor zaproponował Dymnemu, by oddać piosenkę Ewie Demarczyk.
Barbara nigdy nie przyznała się, że poległa na "Czarnych aniołach". Wymyśliła i powtarzała w wywiadach historię, że Wiesiek cisnął w nią popielniczką, zranił ją w krtań i dlatego musiała zrezygnować z występu w Opolu. Kiedy Ewa Demarczyk wróciła z festiwalu z główną nagrodą, Basia przekonała Wiesława, że też by wygrała, gdyby tylko mogła zaśpiewać. Opowiadała później, że Demarczyk zawdzięcza karierę jej i popielniczce, którą Dymny w nią rzucił.
Wiesławowi już wcześniej zdarzało się tracić panowanie nad nerwami, gdy widział, jak Basię adorują inni mężczyźni. Był o nią piekielnie zazdrosny i kilka razy bił się z jej powodu.
Do historii "Piwnicy pod Baranami" przeszła impreza, podczas której Dymny zagroził podkochującemu się w Barbarze konsulowi francuskiemu Jeanowi Van Ghele, że pożałuje, jeśli choć spojrzy na jego narzeczoną. Na dowód, że nie żartuje, rzucił w stronę Francuza butelką, która roztrzaskała się na tysiąc kawałków na filarze koło jego głowy. Van Ghele nigdy więcej nie odważył się przestąpić progu "Piwnicy".
Piotr Skrzynecki, który najdłużej z "piwnicznego" towarzystwa znał Barbarę Nawratowicz, potwierdził w wywiadzie, że Dymny faktycznie zranił ją kiedyś popielniczką i że był to incydent, po którym podjęła decyzję o zostawieniu go.
"Pewnego wieczoru wpadła w furię, pocięła nożyczkami kurtynę, którą on ręcznie malował, a następnego dnia wyjechała do Kielc, gdzie zaangażowała się jako aktorka. Ciągle jednak kochała Wieśka i jeszcze przez pewien czas do niego wracała" - powiedział "Przekrojowi", wspominając burzliwy związek swych przyjaciół.
Basia zniknęła z życia Wieśka równie nagle, jak się w nim kilka lat wcześniej pojawiła. Gdy tylko na początku 1964 roku dostała paszport, o który starała się w tajemnicy przed ukochanym, uciekła z kraju.
"Moje prywatne życie coraz bardziej się komplikowało i już nie widziałam ani krztyny światła w tym tunelu. Postanowiłam zatem, pokonując ogromny ból serca, ponieważ kochałam go bezgranicznie, opuścić Wiesia Dymnego, zostawiając mu cały ruchomy dobytek i nasze mieszkanie" - wyznała na kartach swej książki "Kabaret Piwnica pod Baranami. Fenomen w kulturze PRL".
Nowy dom Barbara znalazła najpierw w Danii, później — jako korespondentka Rozgłośni Polskiej Radia Wolna Europa — w Australii, gdzie ułożyła sobie życie u boku Davida Stuarta. Dopiero w 2015 roku, po śmierci męża, wróciła do Krakowa i mieszka tu do dziś. W listopadzie ubiegłego roku świętowała 90. urodziny. Swój związek z Dymnym wspomina jako "burzliwy, gwałtowny i nieco toksyczny", ale cudowny i oparty na wielkiej miłości.
***
Wiesław Dymny po rozstaniu z Basią ożenił się w lipcu 1964 roku z Teresą Hrynkiewicz, którą w 1971 roku zostawił dla poznanej na planie filmu "Pięć i pół bladego Józka" młodziutkiej Anny Dziadyk. U boku Anny Dymnej przeżył zaledwie siedem lat. Zmarł na zawał serca 12 lutego 1978 roku — niespełna dwa tygodnie przez swymi 42. urodzinami.
Zobacz też:
Ewa Demarczyk: Nie znosiła mówić o sobie. To dlatego nie zrobiła światowej kariery?
Smutna prawda o miłości Anny Dymnej wyszła na jaw! Aż trudno uwierzyć
Anna Dymna: To była wielka tragedia w domu aktorki. Wraz z mężem została z niczym