Anna Dymna przez chorobę mogła mieć na twarzy szpecącą bliznę!
Dziś kojarzona jest przede wszystkim z niezwykłą dobrocią i mądrością, z jaką prowadzi fundację "Mimo wszystko", zajmującą się osobami niepełnosprawnymi intelektualnie.
W latach 70. i 80. Anna Dymna (64) uznawana była za aktorkę o fascynującej urodzie. Jednak o mały włos nie zrezygnowała ze studiów w szkole artystycznej. W wyniku choroby na jej twarzy pojawił się ogromny czyrak - czarny karbunkuł.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Nigdy nie zostałaby filmową Anią Pawlakówną z "Nie ma mocnych", gdyby nie spotkała na swojej drodze charyzmatycznego Jana Niwińskiego (†72).
To on obudził w niej marzenie o tym, aby grać. W latach 60. mała Ania wraz z rodzicami i dwoma braćmi mieszkała w starej krakowskiej kamienicy. Jej dzieciństwo było biedne, ale szczęśliwe. Problemem dziewczynki okazała się ogromna nieśmiałość.
- Stałam w kolejce, a gdy zbliżałam się do ekspedientki i miałam powiedzieć: "Proszę o 15 deka suszonych śliwek", uciekałam na koniec ogonka, bo nie byłam w stanie wydusić z siebie słowa - wspomina w książce Emilii Padoł "Damy PRL-u".
Czytaj dalej na następnej stronie...
W tym samym budynku mieszkał legendarny krakowski aktor, Jan Niwiński. Kiedy zauważył, że dziewczynka posiada zdolności aktorskie, zaczął podsuwać jej literackie pisma i zaprosił do amatorskiego kółka "Koci Teatr", które prowadził przy Poczcie Głównej.
Anię zaciekawił ten oryginalny człowiek, który zamaszyście gestykulując, opowiadał zabawne historie. Dzięki niemu zaczęła pochłaniać wiedzę i stopniowo otwierać się na świat. Z zalęknionego dziecka zmieniła się w świadomie dążącą do celu kobietę. Jednak wciąż nie myślała poważnie o aktorstwie.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Początkowo chciała zostać mikrobiologiem. Potem zafascynowała ją psychologia kliniczna, na którą zdawała na Uniwersytecie Jagiellońskim.
Kiedy Niwiński dowiedział się o tym, zdenerwował się i zaczął krzyczeć: "Nie po to włożyłem w ciebie tyle pracy, żebyś mi teraz uciekła. Masz być wielką aktorką! Inaczej zamorduję!".
Jednak o mały włos Ania nigdy nie zaczęłaby grać. Kiedy zachorowała na mononukleozę, podano jej silne antybiotyki. W efekcie na jej twarzy pojawił się ogromny czyrak - czarny karbunkuł.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Niwiński poprosił lekarzy, aby go nie przecinali. W innym przypadku powstałaby blizna.
- Opowiedział im, że będę aktorką i muszę mieć ładną buzię. Mój czyrak został usunięty specjalną igłą. Dlatego nie mam na twarzy żadnych śladów po tym zabiegu - wyjaśnia Dymna.
W tej sytuacji nie miała wyjścia.
- Uratował mi twarz, więc skoro mi kazał zdawać do szkoły... - przyznaje.
Czytaj dalej na następnej stronie...
Na studia aktorskie dostała się ze świetnym wynikiem. Niedługo potem zadebiutowała w teatrze. Do dzisiaj wspomina swojego mistrza, dzięki któremu stała się wspaniałą aktorką i zachowała swoją nieprzeciętną urodę.