Anna Dymna schudła kilkanaście kilogramów! Na prośbę lekarzy?
Rzadko pokazuje się publicznie, ale ostatnio Anna Dymna (64 l.) zrobiła wyjątek i przyszła na premierę filmu „Ekscentrycy”, w którym zagrała… babcię klozetową. Dało się zauważyć, że aktorka znacznie zeszczuplała. Do tego, by wreszcie zrobiła też coś dla siebie, zmusiły ją problemy zdrowotne.
Jest tytanem pracy. Gra w macierzystym Starym Teatrze i gościnnie na innych scenach, jest wykładowcą w krakowskiej szkole teatralnej i jak co roku przygotowuje Festiwal Zaczarowanej Piosenki dla uzdolnionych wokalnie osób niepełnosprawnych.
Pomaga, ponieważ sama dużo przeszła. Trzy miesiące po tragicznej śmierci męża, Wiesława Dymnego, podczas kręcenia zdjęć w Budapeszcie przeżyła wypadek. Kiedy obudziła się w węgierskim szpitalu, miała pogruchotane nogi, miednicę i poważnie uszkodzony kręgosłup. Sparaliżowanej 27-latce lekarze powiedzieli, że najprawdopodobniej nigdy nie będzie chodzić.
"Z momentu, kiedy odzyskałam świadomość, pamiętam niewiele. Ale radość z tego, że jestem, pamiętam do tej pory. To mi dało pewność, że człowiek za dużo kombinuje. Ma żyć, to jego obowiązek, największy zaszczyt, szansa i radość" - mówi dziś.
Po wypadku pomogła jej rehabilitacja, którą prowadził znany fizjoterapeuta Zbigniew Szota. Wzięli ślub. Urodził się syn Michał. Ale małżeństwo nie przetrwało.
Po kilku latach aktorka związała się z reżyserem Krzysztofem Orzechowskim (63 l.).
Po ciąży aktorka nie wróciła już do dawnej figury. Podejmowała wiele prób walki z nadwagą, przeszła wszystkie diety, ale po nich zawsze tyła jeszcze więcej. W końcu przestała się tym przejmować.
"Doszłam do wniosku, że nie wolno się tak sobą zajmować, bo to jest grzech" - wyznała. "Nie będę się odsysać, preparować, bo mi to guzik przeszkadza".
Dziś lekarze aktorki już nie chcą słuchać takich argumentów. Bo w jej wypadku nie chodzi tylko o urodę.
"Anna rzadko się skarży, ale dawne urazy pozostawiły ślady" - mówi jej znajoma.
"Wszystko boli, zwłaszcza kręgosłup i kolana. Każdy dodatkowy kilogram, to jeszcze większy ból. Cieszę się, że wreszcie zrozumiała, że ona też jest ważna i znalazła ten czas dla siebie. Zeszczuplała kilkanaście kilogramów, ale to dopiero początek. Obiecała, że utrzyma nową wagę i znajdzie więcej czasu na odpoczynek. Mam nadzieję, że tak będzie, bo Anna potrzebna jest tylu ludziom i musi być zdrowa" - dodaje.