Anna Dymna wyznała to po latach. Nie do wiary, jak potraktowano ją na planie
Anna Dymna (72 l.) zawsze słynęła z urody. Z czasem udowodniła, że jej piękno nie ogranicza się do wyglądu. Od lat dzieli swój czas między aktorstwo a prowadzenie Fundacji „Mimo Wszystko”. Chociaż w wielu filmach potwierdziła swój kunszt aktorski, okazuje się, że doświadczyła na tym tle niemiłych przeżyć. Ostatnio wspominała, jak mówiono o niej na jednym z planów filmowych.
Anna Dymna ma na koncie wiele wybitnych kreacji aktorskich w produkcjach, które z czasem, jak komedia Sylwestra Chęcińskiego „Nie ma mocnych”, zyskały status kultowych.
Ze względu na swoją wybitną urodę często była obsadzana w rolach niedostępnych piękności, takich, jak hrabianka Klarysa w „Janosiku” czy Melania Barska w „Trędowatej”. Do historii zapisała się jej Marysia Wilczurówna w „Znachorze”, kobieta tak piękna, że hrabia Czyński postanowił się z nią ożenić, nie bacząc na sprzeciw rodziny.
Dymna dwukrotnie wcieliła się w Barbarę Radziwiłłównę, postać, której historycy przypisują hipnotyzującą urodę. Jak wyznała aktorka po latach, spotykała się z niesprawiedliwymi zarzutami, jakoby urodą nadrabiała rzekome niedostatki talentu.
Jak ujawniła w „Podcastingu Aktorek”, ten temat bywał, bez żadnej żenady, omawiany w jej obecności. Do takiej sytuacji doszło podczas filmowania sceny balu, gdy spostrzeżeniami na jej temat dzieliły się statystki:
„I tam było: "Patrz, jaka gówniara, nic to nie umie, chude to takie jest jakieś, a tu jak se zagra z takim Łapickim to se dom wystawi i samochód kupi". A ja tak stałam i się zastanawiałam: "Może tam podejdę i powiem, że ja mam 150 złotych?".
Aktorka sprecyzowała, że taką gażę miała dostać za każdy z trzech dni zdjęciowych, ale ostatecznie scena z jej udziałem została nagrana w ciągu jednej nocy. W rezultacie zarobiła 150 złotych za cały film.
Szczytowy okres kariery Anny Dymnej przypadł na lata 70. i 80. Gwiazdy były wtedy posądzane o niebotyczne gaże i rzeczywiście ich zarobki przewyższały średnią krajową. O tym, kto ile może zarobić, decydowała specjalnie powołana w tym celu komisja Wydziału Kinematografii przy Ministerstwie Kultury i Sztuki.
Wielkie gwiazdy mogły zarobić w dwa dni więcej niż przeciętny Polak przez cały miesiąc. Jak przypominał „Fakt”, podczas, gdy średnia pensja w latach 70. wynosiła ok. 4 tys. zł. Władysław Hańcza, niezapomniany Kargul, czyli filmowy dziadek Anny Dymnej z „Nie ma mocnych” i „Kochaj albo rzuć” zarabiał 2,5 tys. zł za dzień zdjęciowy. Ale to wciąż nieporównywalnie mało w zestawieniu ze stawkami, na jakie mogli liczyć artyści na Zachodzie.
Dla wielu polskich gwiazd udział w zagranicznej produkcji był ogromną szansą na dobry zarobek. Na tym tle dochodziło jednak do absurdalnych sytuacji. Kiedy Zbigniew Cybulski w 1964 roku zagrał w szwedzkim filmie „Kochać” i dostał wynagrodzenie w koronach, dowiedział się, że nie może wwieźć tych pieniędzy do Polski, bo posiadanie tak zwanych dewiz było surowo zakazane.
W pośpiechu wydał całą gażę na samochód marki volvo, który na warszawskich ulicach robił oszałamiające wrażenie. Między innymi stąd brały się plotki o bogactwie ówczesnych celebrytów. W rzeczywistości gnieździli się w takich samych mieszkankach, jak reszta Polaków.
Maryla Rodowicz wspominała w „Rewii”, że był czas, gdy dzieci spały na dmuchanych materacach, a ona z mężem w przedpokoju. Wybitny aktor, Bogumił Kobiela po ogromnym sukcesie „Zezowatego szczęścia” wprowadził się do dwupokojowej klitki ze ślepą kuchnią i to tylko dlatego, że prezes spółdzielni mieszkaniowej był jego fanem.
Zobacz też:
Dymna wywołała poruszenie na pogrzebie. Tak pożegnała „walecznego młodszego braciszka”
Na jaw wyszły wstrząsające fakty o Annie Dymnej. To niestety nie były plotki
"Znachor" powraca po latach na ekrany! Co o tym myśli Anna Dymna?