Anna Jantar tuż przed śmiercią odkryła niewierność męża
Gdy Anna Jantar (†29) nagrywała piosenkę "Dlaczego nikt nie kocha nas", przechodziła już małżeński kryzys. W ujawnionych potem zapiskach pamiętnika wyznała, że odkryła niewierność męża. Nie zamierzała tego tolerować. Oparcie znalazła w innym muzyku.
Niedawno minęła 70. rocznica urodzin jednej z najpopularniejszych piosenkarek w historii polskiej muzyki rozrywkowej. Była u szczytu kariery, gdy zginęła w katastrofie.
Tuż przed tragiczną śmiercią, w 1979 r. stała u progu wielkich zmian. Piosenka "Dlaczego nikt nie kocha nas" (posłuchaj!) zapowiadała jej nową muzyczną drogę i porządkowanie życia prywatnego z Jarosławem Kukulskim (†66).
- Miałem niespełna 30 lat. Pisałem z powodzeniem piosenki dla innych wykonawców. Zadzwoniłem do Anny Jantar, by zapytać, czy nie zechciałaby posłuchać utworu, który skomponowałem z myślą o niej. Zaprosiła mnie do siebie na Reymonta. Kompozycja przypadła jej do gustu, bo niebawem w studiu S-1 przy Malczewskiego nagraliśmy piosenkę - opowiada dla "Na Żywo" kompozytor Mikołaj Hertel.
Nagranie trwało niespełna godzinę. Zarejestrowano je za pierwszym razem, bez poprawek, z zespołem Andrzeja Trzaskowskiego i Alibabkami.
- Anna zjawiła się sama, lekko mnie to zdziwiło, bo z tego, co wiedziałem, Kukulski nigdy nie odpuszczał żadnych nagrań żony. Emocje biły z tej interpretacji, jakby Anna śpiewała o sobie - stwierdza twórca, który do dziś przywołuje te chwile.
Gwiazda przechodziła już małżeński kryzys. Marzyła o zmianie muzycznego image'u. Jarosław, od początku jej nadworny kompozytor i mentor, uważał, że powinna iść dalej utartym torem. Ponadto, różne złośliwe głosy, jak mówił po latach Kukulski, nie pomagały im w rozwiązywaniu problemów, które niosła codzienność.
- Ania chciała korzystać z życia i zarobionych pieniędzy, a pragmatyczny do szpiku kości Jarek starał się ją w tym ograniczać, odkładając każdą złotówkę. Była o to zła. Publicznie wytykała mu skąpstwo, co strasznie go drażniło. Doszło do tego, że zaczęli, jak dzieci, robić sobie na złość. Wydaje mi się, że w tym wszystkim zabrakło szczerej rozmowy. W pewnym momencie związek cementowała już tylko Natalia - mówił zmarły niedawno dziennikarz Bohdan Gadomski.
Anna, na przekór mężowi, postanowiła pokazać mu swoją niezależność. Podjęła współpracę z nowymi kompozytorami, eksperymentowała z jazzem i rockiem. Nic dziwnego, że utwór "Dlaczego nikt nie kocha nas", z aluzyjnym tekstem Bogdana Olewicza, przypadł jej do gustu.
Słowa: "Dlaczego ty mnie nie rozumiesz i nic nie dając, chcesz coś brać, poświęcić dla mnie się nie umiesz, na tyle ile życie trwa, dlaczego" były dla wielu jednoznaczne (sprawdź pełny tekst!).
Bohdan Gadomski miał okazję posłuchać nowego utworu przed wylotem Jantar do USA. Na jego pytanie, co to takiego, artystka z tajemniczym uśmiechem odparła: "Nowa ja. Boguś, szykuj się na zmiany".
Dziś wiemy, że wokalistka wyruszając w grudniu 1979 r. do Ameryki, przeżywała ogromne rozterki. W ujawnionych potem zapiskach pamiętnika wyznała, że odkryła niewierność męża.
Nie zamierzała tego tolerować i czuła się nieszczęśliwa w tej relacji. Oparcie znalazła w perkusiście zespołu Perfect, Wojciechu Morawskim. Wkrótce pojawiło się między nimi uczucie i Jantar musiała podjąć konkretną decyzję.
Rozważała ułożenie sobie życia z nową miłością i zamieszkanie w USA na stałe.
- Była w tym ostatnim okresie szalenie zachłanna na życie. Patrzyłem na jej tempo i momentami zastanawiałem się, czy nie jest na coś poważnie chora. Robiła mnóstwo rzeczy jednocześnie. Obcięła włosy, zaczęła się mocniej malować. Można powiedzieć, że ze słodkiej Ani przeistaczała się w drapieżną i świadomą artystkę - przyznał w rozmowie z "Na Żywo" autor tekstu Bogdan Olewicz.
Piosenkarka zamierzała ostatecznie rozmówić się z mężem. Los chciał jednak inaczej. Przed południem 14 marca 1980 r. samolot, którym wracała, rozbił się przy podchodzeniu do lądowania na warszawskim Okęciu.
- Piosenka "Dlaczego nikt nie kocha nas" pokazała, jak inna byłaby już Anna Jantar. Wielki żal, że nie mogliśmy poznać tego oblicza - stwierdza Olewicz.
Na jej pogrzeb przyszło 40 tysięcy osób.