Anna Jurksztowicz: Bycie kobietą to wielka przygoda
W repertuarze ma wiele przebojów, jest także autorką piosenek do filmów i seriali, m.in. "Na dobre i na złe". Anna Jurksztowicz (57 l.) zdradziła "Na Żywo", jak się odnajduje w roli babci oraz jak wygląda codzienne życie artystycznego małżeństwa.
Świetnie pani wygląda. Czy to zasługa dobrych genów?
Anna Jurksztowicz (sprawdź!): - Kobiety w mojej rodzinie dożywały w świetnej formie blisko stu lat. Jednak prawdą jest również to, że trzeba o siebie dbać, i ja to robię. Zdrowo się odżywiam, wiem np., że chociaż zboża są zdrowe, to mi nie służą. Jem za to dużo warzyw i owoców. Wysypiam się, uprawiam jogę i jeżdżę na rowerze.
Tylko pozazdrościć figury...
- Może patrząc na mnie, trudno w to uwierzyć, ale zawsze miałam skłonności do tycia. Już jako młoda dziewczyna starałam się więc jeść małe porcje. Z czasem jednak przekonałam się, że głodzenie się niczego nie załatwi. Powoli nauczyłam się samej siebie. Dziś jem wszystko, na co mam ochotę i tak też staram się karmić całą rodzinę.
Lubi pani gotować?
- Przy mężu i dwójce dzieci chyba każda kobieta gotuje, sprząta, robi zakupy, zajmuje się domem... Ja nie byłam w tym względzie wyjątkiem. Także dziś, chociaż moje dzieci już dorosły i dawno nie mieszkają z nami, to nadal lubię przyrządzić im coś smacznego. Zwłaszcza jeśli wiem, że przyjedzie do mnie wnuczek...
Mało kto wie, że jest już pani babcią. Jak się pani odnalazła w tej roli?
- Znakomicie. Czekałam bardzo na ten moment. Wiem, że to kolejny etap w mojej kobiecości i jestem z tym pogodzona. Nie zamierzam udawać młodszej, niż jestem. Chociaż muszę przyznać, że mój wnuczek jest na tyle delikatny w tej kwestii, że... zwraca się do mnie po imieniu. Często mówię: "No, chodź do babci" i pokazuję mu, że tak może się do mnie zwracać. Ale nie naciskam. Kiedy sam zechce, to tak powie.
Przemawia przez panią dojrzałość...
- Każdy z nas się zmienia. Ale kiedy przyglądam się sobie, to dostrzegam, że pewne cechy pozostają niezmienne. Zawsze potrzebowałam ciepła, miłości i czułości. I będę ich oczekiwała w przyszłości. Przecież bycie kobietą to wspaniała przygoda. Jesteśmy niezwykłe - silne, mądre, odważne. I o tym śpiewam od 35 lat.
Swój jubileusz świętowała pani m.in. na scenie w Opolu.
- Festiwal jest miejscem kultowym. Ze swojego najnowszego albumu "Jestem taka sama" tytułową piosenkę (posłuchaj!) zaśpiewałam w koncercie Premier. Szkoda, że pandemia pokrzyżowała inne plany...
Czasem przymusowe przebywanie w domu wywołuje konflikty małżonków. Odczuła to pani?
- Przeżyliśmy już z Krzesimirem tyle lat razem, że niestraszny nam czas spędzany we dwoje. Ważne, by być dla siebie wsparciem i przyjaźnić się. My tak potrafimy.
Artysta najlepiej zrozumie drugiego artystę?
- Coś w tym jest. Dzisiaj każde z nas pracuje w swoim studio i nie wchodzimy sobie w drogę. A po pracowitym dniu spotykamy się razem na obiedzie, oglądamy wspólnie film. Tak zwyczajnie. I to jest piękne.
Rozmawiała: Agnieszka Pacuła