Anna Karwan straciła wszystkie pieniądze. Oszuści wykorzystali jej naiwność, uratowała ją ludzka dobroć
Anna Karwan niechętnie mówi o tym, że padła ofiarą oszustów. Gwiazda "The Voice of Poland" wyjawia jednak, że straciła wszystko. Przepadło kilka miesięcy ciężkiej pracy. Od tamtego zdarzenia ma zupełnie inne podejście do pieniądza.
Anna Karwan jest jedną z gwiazd, które w 2021 roku znalazły się na celowniku oszustów i straciły oszczędności. W tym samym czasie Anna Lewandowska, Dominika Gwit, Agnieszka Hyży i Lara Gessler ostrzegały przed niebezpiecznymi telefonami i próbami wyłudzeń. Wszyscy pewnie słyszeli o wyłudzeniach metodą na wnuczka czy policjanta, jednak każdy myśli, że jego to nie dotyczy.
W cyklu "Znani oszukani" przyglądamy się sprawom oszustw, których ofiarami padły gwiazdy i celebryci z pierwszych stron gazet. Finansowe szwindle, kradzieże i bezprawne wykorzystanie wizerunku, narażenie na straty przez współpracowników i fanów, wyłudzenia czy ataki hakerskie na konta - to tylko niektóre nieszczęścia przydarzające się znanym i lubianym. Narażeni są na to nie tylko celebryci. Jak je rozpoznać i jak ich unikać - o tym także piszemy w specjalnym cyklu naszych artykułów.
Anna Karwan to finalistka siódmej edycji programu talent show TVP2 "The Voice of Poland". Ten program otworzył jej drzwi do kariery. Kolejnym sukcesem artystki był festiwal w Opolu, udział w "Tańcu z gwiazdami" telewizji Polsat oraz "Mask Singer". Wśród tych sukcesów zawodowych gwiazda przeżyła też dramat. Przez oszustów straciła cały majątek!
"Pierwszego dnia pandemii, kiedy ogłoszono lockdown, stałam na schodach "Tańca z gwiazdami" w drugim odcinku na żywo i ryczałam. Nie ryczałam z okazji tego, że musiałam przerwać "Taniec z gwiazdami". A z tego powodu, że nie wyszedł kredyt z banku do właściciela mojego nowego domu, który się po prostu nie zrealizował. Dzisiaj dziękuję za to Bogu, bo bym zbankrutowała. Ale wtedy to był cios, bo pracowałam na to 8 miesięcy" - mówiła i Żurnalisty artystka.
"Doprowadzali swoimi działaniami do tego, żebyś z nimi współpracowała. Tyle w temacie. Prokuratura się tym zajmuje. Grzebanie w tym i opowiadanie ci o tym, będzie narażało moją osobę na sytuacje związane z policją" - poinformowała ponadto Anna Karwan.
Gdyby nie pomoc przyjaciół w spłacie rat kredytowych Anna Karwan miałby poważne kłopoty. I tak, jak przyznała, musiała zaczynać od zera.
"To była masakra, przysięgam (...) Pojawili się w moim życiu ludzie, którzy pomogli mi spłacić ratę za samochód i za dom z dwumiesięcznym opóźnieniem. Ludzie, którzy podali mi rękę i przelali mi pieniądze na konto, dla których w pewnym momencie zrobiłam reklamę ich firmy" - powiedziała piosenkarka.
Anna Karwan nie mogła zdradzić wiele. Jej sprawą zajmowała się policja. Jednak w tym samym czasie głośno było w mediach o telefonach, jakie dostawały gwiazdy.
"Próbowano mnie oszukać przez telefon. Pan się podał za policjanta, legitymował się, mówił, że jeśli mu nie wierzę mogę wcisnąć gwiazdkę, a później 112 i się połączę z policją (...) mówił, że jest z komendy przy Wilczej (w Warszawie - PAP), ja mu powiedziałam, że akurat jestem obok i mogę wpaść. Pan absolutnie się nie dawał przekonać, mówił, że to trzeba w tej chwili, bo mam telefon na podsłuchu, ludzie mnie obserwują i próbują mi się włamać na konto. Ja się nie dałam nabrać" - powiedziała Lara Gessler.
O podobnych telefonach informowały też inne gwiazdy, między innymi Anna Lewandowska, Dominika Gwit czy Agnieszka Hyży. Ta ostatnia zachowała przytomność umysłu i zaczęła nagrywać oszustów oraz powiedziała im, że nie da się nabrać.
"Zaczęłam nagrywać tę rozmowę, czułam, że coś jest nie tak. Mężczyzna mówił, że ma zgłoszenie, że ktoś próbuje wykraść pieniądze z mojego prywatnego konta, że mam się natychmiast stawić na komendę albo wyśle po mnie patrol. Ja powiedziałam wprost, że wiem, że to jest jakiś wkręt, albo podpucha, to się dowiedziałam, że jestem pierd... celebrytką, i wielką damą, która nie chce współpracować" - mówiła w rozmowie z PAP prezenterka.
Policja informowała wówczas, że prowadzi kilka postępowań, z których dotyczyło usiłowania wyłudzenia kwoty blisko 70 tys. euro. W pozostałych sprawach doszło do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
"Oszust dzwoni, podaje się za policjanta. Mówi, że pieniądze na koncie osoby, z którą się kontaktuje, są zagrożone i w wyniku ataku hakerskiego mogą zostać skradzione. Ofiara jest instruowana, że ma przelać pieniądze na wskazany numer konta, a jako odbiorcę wpisać własne dane. Ma to być rodzaj depozytu, chroniący oszczędności przed złodziejami" - tłumaczył PAP jeden z policjantów.
Dodatkowo, jak przekazała policja, oszust informował o wykradzeniu danych z książki telefonicznej rozmócy i prosił, żeby ofiara podała mu kilkanaście wybranych kontaktów ze swojego telefonu, by zweryfikować, czy to te same dane, które wykradli hakerzy. Dzięki temu wchodził w posiadanie danych osób, które stawały się kolejnymi ofiarami. Te osoby otrzymywały podobne telefony, a oszuści powoływali się na znajomość z poprzednim pokrzywdzonym.
Bądźcie czujni. Nie zdradzajcie żadnych danych w rozmowach telefonicznych. Policja zapewnia, że:
- nigdy nie zadzwoni z informacją o prowadzonej akcji;
- nigdy nie poprosi o przekazanie komuś pieniędzy, przelaniu ich na konto lub pozostawienie w jakimś miejscu.
Zobacz też:
Anna Karwan: Teraz czas na nią!
Anna Karwan wylądowała na ulicy. "Mieszkałam kilka miesięcy na Dworcu Centralnym"