Anna Kerth: będę miała jeszcze jedno dziecko!
Anna Kerth (36 l.) niedawno urodziła synka, a już myśli o kolejnym dziecku!
Widzowie doskonale znają ją z roli Małgorzaty Zimińskiej w serialu "Na Wspólnej". Anna Kerth gra w nim już od 11 lat. Pod koniec marca aktorka została mamą Kubusia.
"Rewii" opowiada, jak od tamtego czasu zmieniło się jej życie i dlaczego już dwa tygodnie po porodzie musiała wracać do pracy...
Jak się pani czuje w nowej roli?
Tak jak każda kobieta. Cieszę się, że moje dziecko jest zdrowe i prawidłowo się rozwija. Kuba jest bardzo grzecznym chłopcem. Od dłuższego czasu normalnie się wysypiamy, więc nie mam większych powodów do narzekań. Wszystkie uciążliwe rzeczy, którymi straszyły koleżanki, szczęśliwie mnie ominęły. Czasem się śmieję, że rodzice dostają takie dziecko, na jakie zasługują.
Może warto już teraz pomyśleć o rodzeństwie dla synka?
To jedno z tych pytań, które denerwują większość kobiet (śmiech). Nie mówię nie, ale nie chcę nic planować, tym bardziej na forum publicznym. Jak Bóg da, będę miała jeszcze jedno dziecko. Płeć nie jest istotna.
Pani ciąża zbiegła się z ciążą Gosi w serialu.
To był przypadek. Scenarzyści wymyślili ciążę Małgosi, nie wiedząc, że planuję powiększenie rodziny. Nie chciałam jednak użyczać brzucha bohaterce, bo rozdzielam pracę od życia prywatnego. Powiedziałam, że chętnie zagram kobietę w ciąży, ale nie chcę, żeby na ekranie była pokazana moja prywatna sytuacja. Zrobiłam więc sobie przerwę i dopiero po porodzie wróciłam na plan, żeby dokończyć wątek Gosi.
Ale dlaczego już po dwóch tygodniach?
Bo trzeba było dokończyć pewne wątki. Teraz mam małą przerwę, ale za jakiś czas znów pojawię się w Na Wspólnej. Bycie mamą nie przeszkadza mi w innej pracy - lektora. Dużo czasu spędzam w studiu nagrań, w którym podkładam głos do reklam i czytam książki do słuchania. Moją pasją jest też praca trenera personalnego.
Zamierza pani skorzystać z pomocy niani?
Na cały etat raczej nie, ale już teraz korzystamy z pomocy zaprzyjaźnionej osoby. Babcie mamy za daleko, ale sobie radzimy. Wyznaję zasadę, że szczęśliwa mama, to szczęśliwe dziecko. Dlatego nie zapominam o innych rzeczach. Czasem trzeba zrobić coś po prostu dla siebie.
Dba pani o dietę synka?
Jestem mamą karmiącą. Kuba jest jeszcze na moim mleku, ale już niedługo trzeba będzie pomyśleć o obiadkach dla niego.