Anna Korcz wyznaje: Usunęłabym chory płód!
Anna Korcz (49 l.) postanowiła zabrać głos w sprawie zaostrzenia ustawy antyaborcyjnej...
Temat aborcji wciąż budzi ogromne emocje w naszym kraju. Sprawa zaognia się, gdy organizacje "pro life" kolejny raz forsują zaostrzenie obowiązującej aktualnie ustawy.
Warto przypomnieć, że polskie prawo w kwestiach aborcji jest i tak jednym z najbardziej restrykcyjnych w Europie.
To jednak dla tych środowisk wciąż za mało. Jakiś czas temu próbowano przeforsować projekt ustawy zabraniający usuwania płodu, u którego wykryto wady wrodzone, które właściwie skazują takie osoby na wegetację lub śmierć w męczarniach. Wszystko oczywiście na oczach ich rodziców.
Dla osób pokroju Kai Godek nie ma nawet problemu, żeby kazać zgwałconym Polkom rodzić dzieci swoich oprawców.
W ogólnopolskiej debacie głos zabierały także aktorki czy piosenkarki. Nieco spóźniona swoimi poglądami postanowiła podzielić się Anna Korcz, czyli Izabela z "Na Wspólnej".
Aktorka popiera walkę z radykalnymi środowiskami. Sama przyznaje, że nie miałaby problemu, by usunąć ciążę, gdyby okazało się, że płód ma nieuleczalne wady genetyczne.
"Tak, ja usunęłabym chory płód. Pragnę zaznaczyć, że jestem osobą wierzącą, choć niepraktykującą. Staram się żyć zgodnie z Dekalogiem. Wiem, że to, co mówię, kłóci się ze stanowiskiem Kościoła. Uważam jednak, że nikt nikomu nie dał prawa do unieszczęśliwiania drugiego człowieka" - wyznaje w rozmowie z portalem Niepłodni razem.
Zgadzacie się z nią?