Anna Lewandowska i Robert Lewandowski: szczęście w cieniu tragedii
Kiedy 6 grudnia Robert Lewandowski (28 l.) ogłaszał na stadionie w Monachium, że zostanie ojcem, jego żona Anna Lewandowska (28 l.) przeżywała ogromny smutek.
Następnego dnia w Gdyni odbył się bowiem pogrzeb jej serdecznej przyjaciółki, Beaty Maciejewskiej-Welfle, mistrzyni Polski w karate i trenerki z gdyńskiego Klubu Karate Tradycyjnego Kuro-obi.
Sportsmenka zmarła w wieku 31 lat po prawie dziewięciu latach walki z nowotworem. O tym, że jest chora, dowiedziała się w 2007 roku. Wtedy lekarze zrobili wszystko, aby ratować jej życie. Udało się, ale nie na długo. Kiedy półtora roku temu Beata urodziła syna Julka, choroba wróciła...
Anna Lewandowska przeżywała całą sytuację, znalazła specjalistyczną klinikę w Niemczech, która podjęła się niekonwencjonalnego leczenia, bez wahania zapłaciła za pobyt i zabiegi. Niestety, po powrocie do Polski Beatę zaatakowało zapalenie płuc.
Rokowania specjalistów były fatalne, ale mimo to żona piłkarza nadal szukała dla młodej mamy ratunku. Nadziei upatrywała w Dalekim Wschodzie, gdzie znalazła klinikę zajmującą się glejakiem. Po jakimś czasie kolejny raz zaproponowała sfinansowanie leczenia Beaty, ale na wyraźną prośbę rodziny, która nie chciała nadwerężać jej hojności, tylko włączała się w publiczną zbiórkę pieniędzy. I modliła się, kiedy Beata trafiła już do hospicjum...
Odeszła w nocy z 30 listopada na 1 grudnia. Anna postarała się o to, aby na pogrzebie rozbrzmiały szczególne pieśni: "To będzie piękne spotkanie Mocnych w Duchu" i "Wracam do domu" Justyny Steczkowskiej. Przybyli nie kładli kwiatów na grobie, tylko do puszki wrzucali datki na rzecz gdyńskiego hospicjum.
Po pogrzebie Anna zaprosiła do Monachium męża przyjaciółki Jacka Welfle z synkiem. Małym Julkiem zajęła się jak własnym dzieckiem...
***
Zobacz więcej materiałów o gwiazdach: