Anna Lewandowska o swojej największej porażce u Wojewódzkiego! "Za długo..."
Anka (29 l.) i Robert (29 l.) Lewandowscy byli gośćmi programu Kuby Wojewódzkiego. Tak wyszkolonych i zachowawczych odpowiedzi w tym show nie było dawno...
Ostatni odcinek tego sezonu 52-letni showman postanowił uczcić w wyjątkowy sposób, zapraszając do studia Lewandowskich. Zaskakujące było jednak to, że pierwszą do studia zaprosił Ankę. W programie zawsze ważniejsi goście pojawiają się jako pierwsi, więc musiała to być dla Lewandowskiej niezła nobilitacja.
Wojewódzki zaczął oczywiście od pieniędzy.
"Tak patrzę na ciebie i liczę… ile ty masz na sobie? Z pół miliona?" - zapytał wprost "Lewą".
Ania nie dała się jednak podejść.
"Nie przeliczam rzeczy materialnych" - wyznała Lewandowska.
Potem sypała już tylko pustymi frazesami i wystudiowanymi formułkami, nie pozwalając sobie na jakąkolwiek spontaniczność.
"Tego, co robię, nie robię dla rankingów. (...) Mam nadzieję, że mam wpływ na Polki, staram się uświadamiać ludzi" - przekonywała.
Kuba nie odpuszczał i wciąż próbował wyciągnąć od niej jakieś tajemnice. Zapytał nawet, co ta sądzi o stylu Beaty Szydło i czy pani premier przydałaby się dieta.
"Pomidor" - ucięła szybko Anka.
Później przynajmniej Kubie udało się dowiedzieć, czy Anka faktycznie będzie bić się w klatce, o czym pisały niedawno tabloidy.
"Rzeczywiście dostałam taką propozycję, żeby występować w MMA za dwa lata, ale nie zamierzam walczyć. Myślę, że dwa lata przygotowań zrobiłyby swoje. Na pewno zdążyłabym się przygotować, ale nie wystartuję" - zapewniła.
Jedynym ciekawym momentem był ten, gdy Wojewódzki zapytał ją o jej największą porażkę. Tutaj zaskoczyła...
"Wiesz co. Wydaje mi się, że za długo zbyt cicho siedziałam. (...) Zdałam sobie sprawę z tego, że to co od wielu lat robię, w tym czym jestem dobra, to są dobre rzeczy, to w czym staram się cały czas uświadamiać Polaków. To, że siedziałam zbyt długo cicho" - stwierdziła.
Kuba odparł jej, że przecież to nazwisko męża "dało jej megafon" i pozwoliło zrobić karierę. Anka miała jednak inne zdanie. Stwierdziła bowiem, że doszłaby do tego wszystkiego sama, ale pewnie nieco wolniej.
Zgadzacie się z tym? Pamiętacie, jak wyglądała przed wyjściem za mąż za Roberta?