Anna Lewandowska o swojej pracy, małżeństwie, córce. Szczery wywiad!
Anna Lewandowska (29 l.) udzieliła wywiadu jednej z gazet. W rozmowie opowiada o swojej pracy oraz o rodzinie. Zdradza, jak układa się w jej małżeństwie z Robertem (29 l.), a także to, jaka jest mała Klara. Przy okazji odnosi się do pewnych zarzutów.
W rozmowie z "Galą" Anna Lewandowska zachwala współpracę z producentem rajstop, reklamuje swoją nową aplikację oraz cieszy się, że uczestniczy w wielu szkoleniach i zdobyła już kilkadziesiąt certyfikatów. Opowiada także o wsparciu, które dają sobie nawzajem z mężem. Nadają na tych samych falach, a córka jeszcze bardziej umocniła ich związek.
Żona piłkarza ma już wstępny plan, jak chciałaby wychować Klarę. Nie będzie jej surowo oceniać, za to "będzie chciała pokazywać jej wiele dróg, zadawać pytania, motywować". Da też małej sporo swobody.
"Niech sama decyduje, co chce jeść i jakich smaków próbować. Jednak będę jej zawsze podsuwała zdrowe wybory. Jeżeli na coś nie ma ochoty, nie zmuszam jej. (...) Będziemy starali się Klarę zarażać sportem, ale tak naprawdę to ona zdecyduje, czy chce pójść tą drogą. (...) Chcę ją wychować w duchu katolickim, bo jestem katoliczką i w takim domu się wychowywałam" - wyjawia.
Zdradza, jakim dzieckiem jest Klara. Okazuje się, że to bardzo pogodna dziewczynka, która dużo się uśmiecha i uwielbia muzykę. "Znajomi są zdumieni, że do każdego kawałka się pięknie porusza" - opowiada Lewandowska.
Zapytana o to, kiedy ona i mąż zdecydują się na następne dziecko, szybko ucina temat. "Kiedyś na pewno. Jak Bóg da, nie wiadomo!" - mówi.
Przy okazji wywiadu Lewandowska przyznaje się też, że ona, podobnie jak wiele innych kobiet, też miała problem z poczuciem własnej wartości. A wszystko związane było z... uprawianiem sportu. Żona Roberta jest bowiem mistrzynią karate.
"Wciąż dążyłam do doskonałości. W sporcie jest tak, że dzisiaj ci poszło super, a jutro przegrywasz. A znowu kiedy wygrywasz, to potem pracujesz jeszcze dwa razy ciężej, żeby udowodnić, że to zwycięstwo było zasłużone. A poza tym rośnie apetyt na kolejne. Miałam z tym problem, przyznaję" - mówi.
Oprócz tego odniosła się też do zarzutów, jakoby swój sukces zawdzięczała popularnemu mężowi. Niektórzy twierdzą, że gdyby nie nazwisko Roberta, to o Annie i jej książkach, płytach czy dietach nikt by nie słyszał.
"Kiedy byłam małą dziewczynką, nie wierzyłam w siebie, a teraz uwierzyłam. Dużo ludzi mówi, że sukces zawdzięczam Robertowi. Można jednak spojrzeć na to też tak, że miałam dwa razy więcej pracy do włożenia, żeby pokazać ludziom, że mimo bycia żoną Roberta od zawsze pracowałam, robiłam i robię coś swojego" - twierdzi Anna.
Zaznacza, że pokochała Roberta nie za to, że jest piłkarzem. Poślubiła "Lewego" za to, jakim jest człowiekiem, a nie za to, jaki zawód reprezentuje. "Pokochałam go, kiedy grał w drugiej lidze i oboje mieliśmy swoje cele" - przypomina.
***
Zobacz więcej materiałów: