Anna Maria Jopek martwi się o swoje małżeństwo?! Przetrwają ten kryzys?
„Był moment, kiedy zachwyt nad życiem gdzieś uleciał” – mówi Anna Maria Jopek (47 l.). Czy odnajdą się z mężem na nowo?
Ostatnio nie cichły doniesienia o kłopotach w ich związku. Marcin ze zbyt wielkim entuzjazmem zachwycał się talentem i urodą promowanych przez siebie ciemnoskórych wokalistek, Annę paparazzi przyłapali w czułych objęciach kolegi muzyka.
Rozwód wisiał w powietrzu. Ale gdy pracowali nad nowym albumem Anny "Ulotne", wróciły wspomnienia, pasja i uczucia. (Posłuchaj piosenki i zobacz tekst TUTAJ).
"Napisaliśmy na tę płytę z Anią dwie premierowe, dość dziwne piosenki" - mówił z dumą Marcin.
Właśnie z tych utworów przebija nadzieja. I chęć zawierzenia swego losu Opatrzności. Anna rzadko mówi o życiu prywatnym, woli emocje ubierać w muzykę.
"Czy wtedy można byłoby uchronić naszą miłość. Ona tutaj z lęku drży, by nam jej nie ubyło" - śpiewa napisane kilka lat temu przez męża słowa o gasnącym uczuciu.
Ale ta opowiedziana dźwiękami historia znalazła swój dalszy ciąg. Nowa kompozycja "Patrz i słuchaj" to przejmująca modlitwa. "On jest w każdym ziarnie piasku. I w szumie skrzydeł kruka. Nie pytaj, a tylko patrz i słuchaj". Artystka zapewnia z mocą, że wierzy, iż każdy ma do wykonania jakiś plan. W jej sercu wciąż jest wiele niezagojonych ran.
"Muszę mieć mocne męskie ramiona, w które mogę się z zaufaniem rzucić i wypłakać, jak mi życie da w kość" - deklarowała przed laty.
Teraz, w rozmowie z onet.pl, zdradziła, że czas pokazał, iż jej oczekiwania trafiły w próżnię.
"Głos Stinga to taka męska opiekuńczość w moim całym dorosłym życiu, na której zawsze mogę polegać. Nawet mój Tata odszedł..." - mówi gorzko.
Wiosną pożegnała wiele bliskich osób. Mierząc się z trudnymi emocjami, znalazła siłę, o jaką się nie podejrzewała. Wyznaczyła granice i bardzo pilnuje, by mieć przestrzeń dla siebie. Doceniła to, co ma.
"Jest już we mnie ta dojrzała kobieta, która szanuje czas i wie, że nie należy z niczym czekać" - przekonuje artystka w "Urodzie Życia".
Spotkali się z Marcinem w pół drogi. Przy okazji okrągłych, 50. urodzin dziennikarz zrobił rachunek sumienia.
"Bywałem zakochanym w sobie bufonem. Żałosny czas. Żadne tam 'draństewka'. Raczej grzeszki bezpodstawnej męskiej próżności" - przyznał szczerze.
Wspólna praca w studio przypomniała im, dlaczego przed laty się w sobie zakochali.
"Przed Marcinem nie wiedziałam, co to znaczy prawdziwa miłość" - mówiła wówczas o mężu Anna.
Dzisiaj zdaje sobie sprawę, że nawet najgorętsze uczucie nie wystarcza, a nad udaną relacją trzeba ciężko pracować. Dużo z Marcinem przeszli, wiele musieli sobie wybaczyć. Ale wciąż mają coś, co ich łączy - udanych synów Franciszka (20 l.) i Stanisława (17 l.). I oczywiście muzykę. Jak udowodnili, mimo różnic, nadają na tych samych falach. Ich chłopcy są już dorośli, niedługo opuszczą dom. A oni odnajdują i poznają się na nowo.
"Cudowny człowiek i wielka artystka" - zachwyca się żoną Marcin.
A Anna, zapytana o to, co jest najważniejsze, mówi stanowczo: "Miłość. Dla niej i dzięki niej codziennie chce mi się wstawać. Bez niej nic".
***
Zobacz więcej materiałów wideo: