Anna-Maria Sieklucka odcina się od popularnej roli. "To jest bardzo daleko za mną"
Anna-Maria Sieklucka zdobyła ogromną popularność dzięki roli Laury Biel w produkcji "365 dni". Choć od premiery filmu minęło już kilka lat, fani wciąż przytaczają jego wątki, nie stroniąc od kontrowersyjnych opinii. W jednym z najnowszych wywiadów, aktorka wyraziła swoje zdanie na temat netflixowego formatu.
Anna-Maria Sieklucka zadebiutowała w 2019 roku niewielką rolą w serialu "Na dobre i na złe". Na moment sławy musiała jednak jeszcze trochę poczekać. Dopiero rola Laury Biel w ekranizacji powieści Blanki Lipińskiej "365 dni" otworzyła jej drzwi do szerszej kariery. Występując u boku włoskiego aktora Michele Morrone'a, zyskała rozpoznawalność na całym świecie. Sukces pierwszej części filmu zaowocował powstaniem dwóch kolejnych: "365 dni: Ten dzień" i "Kolejne 365 dni", które miały swoje premiery w 2022 roku. W każdej z nich Sieklucka powróciła do roli Laury, kontynuując opowieść o burzliwym związku z Massimo Torricellim.
Mimo światowej popularności filmu "365 dni", Sieklucka wyraźnie zaznacza, że chce zamknąć ten rozdział w swojej karierze. W wywiadzie dla tygodnika "Wprost" dobitnie podkreśliła, że pragnie odciąć się od wizerunku, który przylgnął do niej po roli w produkcji i skupić się na nowych wyzwaniach zawodowych. 32-latka marzy, aby publiczność i branża filmowa dostrzegły jej wszechstronność i potencjał, który wykracza poza tę rolę.
"Chciałabym naprawdę już unikać pytań o tę produkcję. To jest bardzo daleko za mną, dziękuję" - powiedziała.
Podczas rozmowy, aktorka podzieliła się swoimi trudnymi doświadczeniami związanymi z pracą na planie produkcji. Okazuje się, że niejednokrotnie była traktowana przedmiotowo, a ekipa nie zważała na jej talent i osobowość. To podejście było dla niej bolesne i uwłaczające. Dopiero z perspektywy czasu i większej świadomości dostrzegła, jak bardzo te doświadczenia były naznaczone przez szkodliwe stereotypy.
"Pracując nad tym filmem, miałam 26 lat i sama byłam jeszcze bardzo mocno zanurzona w patriarchacie, w systemie, którego nie do końca byłam świadoma. Traktowano mnie w dużej mierze przedmiotowo, przez pryzmat Laury, filmowej postaci, nie mnie - człowieka, aktorkę, kobietę, która ma własne uczucia i emocjonalność" - tłumaczyła w wywiadzie.
Na koniec, celebrytka otwarcie przyznała, że jej obecne poglądy znacząco różnią się od wartości promowanych przez netflixową produkcję. W wyniku świadomej pracy nad sobą, wyznaczyła pewne granice.
"Dziś, dzięki pracy nad sobą, terapii, jestem w stanie głośno i szczerze powiedzieć, że nie zgadzam się z wartościami tego filmu" - podsumowała.
Zobacz też:
Sieklucka ma duży problem ze swoim wizerunkiem. Nawet z tym nie walczy
Sieklucka szybko odpadła z "TzG". Teraz zdradziła, komu kibicuje
A jednak to prawda. Sieklucka nadała pilny komunikat. Mówi o rozstaniu