Reklama
Reklama

Anna Milewska kochała męża do szaleństwa. Wybaczyła mu wszystko przed jego śmiercią

Andrzej Zawada (†72 l.) i Anna Milewska (89 l.) byli małżeństwem niecodziennym, ale takim, które bardzo się kochało. Ich historia jest niezwykła, lecz niestety przerwała ją śmierć himalaisty. Jego odejście było wielkim ciosem dla aktorki.

Połączyła ich miłość do gór. Anna poznała Andrzeja na spotkaniu klubu wysokogórskiego. 

"Po schodach, w smudze światła z otwartych drzwi schodził ku nam chłopak - wysoki, smukły. Nogi się pode mną ugięły. Dobrze, że siedzę - pomyślałam - bo chyba bym upadła. Ogarnęło mnie gwałtowne uczucie słodkiej drętwoty. Tak, to był Ten, na którego czekałam, na jakiego czekają w swych wyobrażeniach o mężczyźnie dziewczyny" - pisała o ich pierwszym spotkaniu w książce "Życie z Zawadą".

To była miłość od pierwszego wejrzenia. Choć poznali się we wrześniu 1953 roku i himalaista szybko odwzajemnił jej uczucia, to ślub wzięli dopiero 10 lat później.

Taka sytuacja była spowodowana wieloma zmianami w życiu aktorki i miłośnika gór. Także wieczne wyjazdy na wyprawy Zawady przyczyniły się do tego, że częściej nie było go przy ukochanej, niż był. 

Ona jednak nie miała odwagi, by przerwać tę pasję i miłość do gór, wręcz przeciwnie - wspierała Andrzeja podczas każdej jego wyprawy. 

Jak sama zaznaczała, zależało jej na szczęściu męża. Dla niektórych mogło wydawać się to kontrowersyjne, ale Anna Milewska akceptowała nie tylko jego liczne wyjazdy, ale także i... romanse! 

Reklama

"Wszystko inne stawało się nieistotne, nie mogło nam zagrozić. Ja byłam tą pierwszą, jedyną! Zarzucano mi, że jestem zbyt tolerancyjna, bo Andrzej nie był mi za bardzo wierny. Uważałam jednak, że jest tak fascynujący, atrakcyjny i charyzmatyczny, że nie wolno mi go zatrzymywać wyłącznie dla siebie" - wyznała odważnie aktorka.

Gwiazda "Złotopolskich" także wyznała, że zdarzały jej się romanse, o których jej mąż wiedział i przymykał na nie oko, tak jak i żona na jego wyskoki. 

Zawada w Himalajach osiągnął szczyt swoich marzeń, a grono himalaistów darzyło go wielkim szacunkiem. Szczęście jednak przerwała choroba nowotworowa. 

Okazało się, że Andrzej Zawada choruje na raka trzustki. Himalaista zmarł w 2000 roku i został pochowany na Cmentarzu Powązkowskim w Warszawie. Przed tym, jak odszedł, razem z żoną wybaczyli sobie wszystko, co pozwoliło im spokojnie się pożegnać. 

Śmierć męża była wielkim ciosem dla Anny Milewskiej, która pogrążyła się w żałobie i by nieco uśmierzyć ból po stracie, zaczęła pisać wiersze poświęcone właśnie jemu. 

Ich związek był pełen żaru, swobody, rozłąk i romansów. Wiele osób krytykowało taki sposób życia, ale oni nic nie robili sobie z tych gorzkich słów.  

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Anna Milewska | Andrzej Zawada
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy