Anna Mucha przeholowała. Nie chcą jej w Stanach!
Miarka się przebrała - twierdzą mieszkający za oceanem Polonusi i domagają się, by umieścić Annę Muchę (34 l.) na czarnej liście gwiazd. O co chodzi?
Najpierw aktorka na swoim blogu napisała, że "jeśli patriotyzm oznacza kłótnie i napierdzielankę z okazji 11 listopada, to ona woli emigrację, choćby mentalną do innego miasta".
Jej naczelnym obowiązkiem jest bowiem za wszelką cenę chronić dzieci, rodzinę, bliskich. "I w nosie mam 'boga, honor i ojczyznę!'. Ważniejsze jest to, żeby przeżyli ci, których kocham" - dodała.
Podczas jej niedawnej wizyty w Stanach wybuchł kolejny skandal. Jeden z tabloidów doniósł, że celebrytka zmuszona była opuścić luksusowy hotel Wellington na nowojorskim Manhattanie po tym, jak wdała się w pyskówkę z obsługą obiektu i na czas nie opuściła pokoju.
Co ciekawe, agentka celebrytki stwierdziła, że Anna nie została wyrzucona z hotelu (!), tylko "ze względu na brak zapewnienia odpowiednich warunków hotelowych przez organizatora występów w USA sama zmieniła miejsce, zgłaszając sprawę do Konsulatu RP w Nowym Jorku".
Ten jednak "nie znalazł uzasadnienia dla wszczęcia interwencji w ramach opieki konsularnej".
Zachowaniem gwiazdy oburzeni są nie tylko rodacy w kraju, ale i Polonia mieszkająca za oceanem. Jak dowiedział się "Super Express", Ryszard Rosa z Chicago organizuje nawet protest przeciwko kolejnym wizytom Muchy w Stanach.
"Jestem patriotą i czuję się urażony wypowiedziami Muchy. Obrona tych wartości jest naszą wspólną sprawą i zaszczytnym obowiązkiem" - mówi gazecie.
Organizatorzy polskich imprez dodają, że gościli w Stanach inne polskie gwiazdy, jednak tylko Mucha zgłosiła pretensje dotyczące jakości zakwaterowania.