Anna Mucha zjadła za 700 zł i narzeka. Internauci komentują: Cwana baba z Warszawy
Anna Mucha (41 l.) zbiera cięgi po wizycie w jednej z restauracji serwującej owoce morza. Internauci wypominają jej, że wzięła fakturę za obiad z ukochanym, mimo że nie było to "spotkanie biznesowe".
Celebrytka wraz z partnerem Jakubem Wonsem wybrała się na obiad do "najdroższej restauracji w Polsce" na Krakowskim Przedmieściu, za który - jak ujawniła w mediach społecznościowych - zapłaciła blisko 700 zł. Po wyjściu z restauracji zaczęła narzekać, że ostrygi były bez smaku, a okoń morski - przesuszony.
Odradzała również internautom wizytę w tym konkretnym lokalu. Sugerowała, by zamiast iść do restauracji "X", kupić bilet do Krakowa i zjeść w knajpie, którą ona poleca.
Właściciele lokalu wydali oświadczenie, w którym napisali, że są zaskoczeni krytyką celebrytki, gdyż nie zgłosiła ona żadnych uwag kelnerowi co do dań, które otrzymała. Nie mogli więc zareagować. Co więcej, Mucha miała mówić, że wszystko jej smakuje.
Ujawniono również, że aktorka za prywatny obiad (randkę z ukochanym) wzięła... fakturę.
Na profilu aktorki i forach internetowych rozpętała się prawdziwa burza. Internauci nie pozostawili na Musze suchej nitki.
Takich komentarzy są setki. Aktorka na razie nie odniosła się do sprawy, pozdrowiła jedynie swoich hejterów i zarekomendowała warszawski hotel, do którego została zaproszona.