Anna Nehrebecka: Mężczyzna życia z bałtyckiego piasku
Ona miała za sobą nieudane małżeństwo, on był po przejściach i zwątpił w prawdziwe uczucie... W końcu jednak trafili na siebie i do dziś Anna Nehrebecka (70 l.) i jej mąż, Iwo Byczewski (70 l.) tworzą szczęśliwą i zgodną parę.
Żadna inna aktorka nie nadawała się lepiej do roli panny ze szlacheckiego dworku. Trudno wyobrazić sobie serial "Rodzina Połanieckich" bez Anny Nehrebeckiej w roli Maryni. Nie sposób także zapomnieć świetnie zagranej przez nią Anki w filmie "Ziemia obiecana" czy Celiny w "Nocach i dniach".
W życiu prywatnym aktorce nie brakowało adoratorów, chociaż długo żyła w przekonaniu, że szczęście się od niej odwróciło... Męża Gabriela Nehrebeckiego poznała na studiach. Miała 18 lat, on był 10 lat starszy. Jednak po pięciu latach małżeństwo się rozpadło. - To mnie sporo kosztowało. Ale też wiele nauczyło. Zrozumiałam, że zawsze należy oddzielać sprawy prywatne od życia zawodowego. Zaczęłam wtedy dużo pracować. To mnie uratowało - wyznaje aktorka.
Kolejny, skrzętnie skrywany związek z Andrzejem Łapickim (†88 l.), też nie uczynił jej szczęśliwą. Minęło kilka lat, zanim znowu odnalazła miłość. W Dębkach nad morzem. To tam aktorka spędzała wakacje, z których powróciła odmieniona. - Mężczyznę życia znalazłam na nadmorskim piasku - zwierzała się. Okazał się nim Iwo Byczewski, specjalista od prawa międzynarodowego. Po dwóch miesiącach byli zaręczeni, a pół roku później wzięli ślub. - Chcieliśmy być razem. I tak jesteśmy już od 40 lat - wyznaje aktorka.
Ich dwie córki Agata i Magdalena przyszły na świat w stanie wojennym. - Nie ukrywam, że byłam dla nich surowa. Byłam mamą od trzymania wszystkiego żelazną ręką - wyznaje pani Anna. To był trudny rodzinny czas. Kariera aktorki ostro wyhamowała. Miała niewielką pensję w teatrze, a męża zwolniono z pracy. Trwali w takim zawieszeniu kilka lat. Po 1989 roku małżonek aktorki został wiceministrem spraw zagranicznych. A w 2002 roku otrzymał propozycję objęcia funkcji ambasadora w Belgii. Decyzję o wyjeździe podjęli wspólnie. - Rodzina nie jest po to, żeby się rozdzielać - mówiła wtedy pani Anna.
Na sześć lat wyjechała z mężem i córkami z kraju. Początki w Brukseli nie należały do łatwych. - Mąż prawie cały czas był poza domem. Zostałam sama, bez niczyjej pomocy. Były chwile, kiedy mówiłam sobie: Boże, co ja tu robię? Ja chcę do domu! - wspomina pani Anna. Córkom również było ciężko. - Zostały rzucone na głęboką wodę. Obie pisały belgijską maturę i tam skończyły studia. Jedna politologię i dziennikarstwo, druga Akademię Sztuk Pięknych - opowiada pani Anna.
Wrócili do Polski w 2007 roku. Ich córki postanowiły zostać w Brukseli. Agata dostała pracę przy Parlamencie Europejskim. Mieszka tam do dziś. - Rozstanie z dziewczynami było bolesne. Wyjechaliśmy w czwórkę, wróciliśmy we dwójkę - mówi aktorka.
Kiedy na nowo ułożyli sobie życie w Warszawie, Iwo Byczewski dostał kolejną propozycję nie do odrzucenia: miał zostać ambasadorem w Tunezji. Tym razem aktorka zdecydowała, że zostanie w kraju. - Nie chciałam po raz kolejny porzucać pracy. Poza tym rola kobiety w Tunezji jest inna. Przez większość czasu siedziałabym bezczynnie. Zostałam więc w Polsce. A kiedy tylko mogłam, jechałam do Tunisu i próbowałam tam stworzyć dom - opowiadała pani Anna.
Dwa lata temu mąż wrócił z placówki. Aktorka jest wreszcie spokojna. - Lubię swój zawód, ale najważniejsze jest dla mnie prawdziwe życie. Mamy z mężem grono przyjaciół i dom na wsi, do którego chętnie uciekamy. Natura, spokój, bliscy, czego więcej potrzeba do szczęścia? Oczywiście, że czasem się zastanawiam, co będzie dalej, ale nie robię żadnych planów - mówi.
***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: