Anna Nehrebecka po zamachach w Belgii drży o życie córki
Wieść o zamachach w Brukseli sparaliżowała Annę Nehrebecką (68 l.). W Parlamencie Europejskim pracuje jej córka Agata.
Jedna z bomb wybuchła w pobliżu stacji metra Maelbeek, która znajduje się niedaleko instytucji unijnych.
Agata Byczewska, córka Anny Nehrebeckiej, często jeździ tą trasą. Pracuje w biurze prasowym w Parlamencie Europejskim.
Aktorka bardzo przeżywa dramatyczne wydarzenia. Czuje się z Belgią mocno związana, ma tam wielu przyjaciół.
W Brukseli spędziła sześć lat jako żona ambasadora RP przy Unii Europejskiej, Iwo Byczewskiego.
W 2001 roku przeprowadziła się tam z mężem i dwoma córkami. Obie zdawały belgijską maturę i skończyły w Brukseli studia.
- Zostały rzucone na głęboką wodę. Agata studiowała politologię i dziennikarstwo. Magda na Akademii Sztuk Pięknych - wspomina Anna.
Aktorka polubiła to państwo. Piękny, zielony kraj. I polubiła Belgów: życzliwych i uśmiechniętych.
Starsza córka miała podobne odczucia. Postanowiła zostać tam na stałe.
- Agata dostała wtedy propozycję pracy w agencji prasowej przy Radzie Europy - tłumaczy aktorka.
Z dzieci jest bardzo dumna i cieszy się, że udało jej się z mężem wychować je na dobre, uczciwe osoby, które w życiu kierują się tradycyjnymi zasadami.
- Mam mądre, odpowiedzialne córki. Teraz czekam na wnuki - mówiła w rozmowie z "Dobrym Tygodniem" w listopadzie.
Agata już kiedyś zastanawiała się, czy nie wrócić do Polski. Czy po zamach zdecyduje się na ten krok?