Reklama
Reklama

Anna Nehrebecka podjęła trudną decyzję po 38 latach małżeństwa!

Kiedyś na siedem lat rzuciła aktorstwo i przeniosła się do Belgii, gdzie jej mąż Iwo Byczewski pełnił funkcję ambasadora. Tym razem rewolucji nie było. Anna Nehrebecka (67 l.) żyje w Polsce, jej małżonek w Tunezji...

Dlaczego nie zdecydowała się pani ruszyć za mężem?

Anna Nehrebecka: - Z Brukseli często przyjeżdżałam do Warszawy. To było łatwiejsze niż podróż z Tunisu. Zresztą Tunezja to inna kultura, inna mentalność. Podjęcie decyzji było bardzo trudne, ale nie zdecydowałam się wyjechać.

Często odwiedza pani męża w Tunisie?

- Kiedy tylko mogę. Oczywiście, jeśli pozwala mi na to nasz budżet domowy. Trudno pojechać na 3 dni, bo koszty takiej wyprawy są zbyt wysokie, a ja przecież pokrywam je z własnej kieszeni. Staram się polecieć na minimum 10 dni, jeśli pozwalają mi obowiązki. To chyba oczywiste, że chcemy być jak najdłużej razem.

Reklama

Uchodzą państwo za zgrane małżeństwo. Co jest sukcesem waszego związku?

- Przede wszystkim uczucie, wzajemny szacunek, zaufanie i odpowiedzialność. To jest podstawa dobrego, zgranego małżeństwa.

Jak odległość wpływa na pani relacje z mężem?

- Nie ukrywam, że życie na odległość nie jest łatwe. Jesteśmy małżeństwem prawie 38 lat. Przez ten czas nasze role się zmieniały. Raz mąż czekał na mnie, raz ja czekałam na męża. Dziś coraz częściej myślę, by więcej czasu spędzać razem. W tej chwili ja mam łatwiej. W Warszawie jest nasza córka, rodzina i przyjaciele. W Tunisie Iwo jest sam. Jesteśmy w stałym kontakcie i wspieramy się nawzajem, ale to ciągle za mało.

Czytaj dalej na następnej stronie...

Jedna z państwa córek żyje w Polsce, druga w Belgii. Czym się zajmują?

- Mieszkająca w Polsce Magda jest grafikiem w jednym z czasopism, natomiast Agata mieszka w Brukseli. Skończyła tam nauki polityczne i studium dziennikarskie. Kiedy nasz pobyt w Belgii się kończył, zaproponowano jej pracę w Parlamencie Europejskim, a po półrocznym stażu dostała umowę. Najpierw pracowała w agencji europejskiej, a teraz w biurze prasowym.

Czeka pani na wnuki?

- Bardzo bym chciała, ale to będzie decyzja moich córek. Wiem, że są na tyle rozsądne i odpowiedzialne, że dopóki nie będą wiedziały, że spotkały właściwego człowieka, to nie będą robiły niczego tylko dlatego, że czas płynie.

Jaką będzie pani babcią?

- Oczywiście najukochańszą. Chciałabym córkom pomóc pod warunkiem, że będą tego potrzebowały. Jesteśmy bardzo związane i dzieci nigdy nie chciały nas obciążać swoimi obowiązkami. Magda i Agata uważają, że to one powinny być naszą opoką, a nie odwrotnie.

W najbliższym czasie zobaczymy panią w jakiejś produkcji?

- Mam jakieś propozycje, ale co z tego wyjdzie, nie wiem. Zagrałam w filmie "Chce się żyć" i dostałam nawet Srebrnego Orła za najlepszą drugoplanową rolę żeńską. Ale na razie nic z tego nie wynika. Nie jestem osobą bywającą na imprezach, zabiegającą o szum wokół siebie.

Nie planuje pani startować do Sejmu czy do Senatu, jak niektórzy koledzy ze środowiska aktorskiego?

- Mam na razie mandat radnej Warszawy i chcę go sprawować odpowiedzialnie. Póki co nie myślę o niczym innym.

Lena Jaret

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Anna Nehrebecka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy