Anna Popek po pobycie w szpitalu nieprędko wróci do pracy. "Muszę zwolnić"
Anna Popek (48 l.) nie spodziewała się, że z jej sercem nie wszystko jest w porządku. Gdy zasłabła za kierownicą, zgłosiła się na badania. Okazało się, że ma arytmię. Przeszła zabieg i nieprędko wróci do pracy.
Niedawno okazało się, że Anna Popek boryka się z problemami zdrowotnymi. Na swoim facebookowym profilu ogłosiła, że lekarze wykryli u niej arytmię. Choroba towarzyszyła jej już od dłuższego czasu, ale ignorowała jej symptomy, bowiem nie spodziewała się, że może to być coś poważnego. "Gwałtowne bicie serca bez powodu, słabość i duszności, zmęczenia i podkrążone oczy mimo 8 godzin snu to były jej objawy" - zrelacjonowała.
Dziennikarka przeszła zabieg i ma nadzieję, że teraz z jej zdrowiem będzie już lepiej. W rozmowie z "Super Expressem" opowiedziała, jak to wszystko wyglądało. Zaznaczyła, że podczas ablacji (szereg czynności mający na celu leczenie arytmii), musiała być przytomna.
"Miałam pełną świadomość, gdyż musiałam mówić lekarzowi, co czuję i jak się czuję. A czułam się jak opakowanie zegara. W środku coś się działo, na co ja nie miałam wpływu. Serce przyspieszało, a potem nagle spowalniało" - opowiada Popek w tabloidzie.
Po zabiegu musiała leżeć bez ruchu przez dwadzieścia godzin, by uniknąć groźnych powikłań. I mimo, że wszystko przebiegło pomyślnie, a z sercem dziennikarki wydaje się być w porządku, to ona sama wcale nie zamierza wracać do pracy. Chce zrobić sobie przerwę. Lekarz zalecił jej, by relaksowała się przez co najmniej miesiąc.
"Muszę zwolnić, teraz to już nawet chcę. Od czasu zabiegu czuję, że jestem spokojniejsza. W takich momentach człowiek widzi, co to znaczy zdrowie i jaki to cenny dar. Cieszę się, że trafiłam w tak dobre ręce" - mówi kobieta.
Zatem pozostaje życzyć dużo zdrowia!
***
Zobacz więcej materiałów