Anna Popek potwierdza smutne wieści. To już koniec jej telewizyjnej kariery?
Anna Popek (55 l.) w rozmowie z Plejadą potwierdziła, że wciąż nie zna terminów styczniowych dyżurów w „Pytaniu na śniadanie”. W Polskim Radiu też jest niemile wdziana. Nad karierą prezenterki, która zasłynęła entuzjastycznym powitaniem Jacka Kurskiego na Woronicza, gromadzą się czarne chmury.
Anna Popek przez całe swoje życie zawodowe była związana z TVP. Tuż po studiach rozpoczęła pracę w ośrodku katowickim, skąd wkrótce awansowała do głównego wydania. Była prowadzącą pierwszego i, jak dotąd jedynego, programu śniadaniowego Jedynki „Kawa czy herbata”.
W styczniu 2016 roku Popek zasłynęła entuzjastycznym powitaniem, jakie zgotowała Jackowi Kurskiemu na Woronicza. Podobno nikt tak gorliwie, jak ona, nie garnął się do wspólnych zdjęć.
Po tym, gdy Kurski objął fotel prezesa TVP, początkowo dobrze im się współpracowało. Popek dostała do prowadzenia przejęty po Agacie Młynarskiej i Arturze Orzechu program „Świat się kręci”, jednak z czasem czar prysł i prezenterka została zesłana do „Halo Polonia” i porannego pasma TVP Info, rozpoczynającego się o 5.35
To sprawiło, że z czasem Popek zaczęła uważać się za ofiarę „dobrej zmiany”. Jak żaliła się niedawno Plotkowi:
„Naprawdę wiele już przeżyłam. Kiedy się zmieniała władza w 2016 roku, to byłam jedną z pierwszych osób, które musiały odejść z "Pytania na śniadanie". Pożegnano się wtedy ze mną dość zdecydowanie i to była decyzja nagła. To człowieka potrafi zahartować. Skierowano mnie wtedy do TVP Info wbrew mojej woli”.
Najwyraźniej Popek przywiązała się do pomysłu robienia z siebie męczennicy Jednak wiele osób podejrzewa, że zmiana ścieżki jej kariery mogła mieć coś wspólnego z opinią, jaką na temat prezenterki miała ówczesna narzeczona prezesa TVP. Popek wróciła do „Pytania na śniadanie” dopiero, gdy Joanna Kurska pożegnała się ze stanowiskiem szefowej porannego pasma.
Zmiany w Telewizji Publicznej, zapoczątkowane przed świętami przez koalicję rządzącą, położyły się cieniem na karierze Popek. Polskie Radio, gdzie prowadziła „Leniwe popołudnie” w Trójce i „Między nami kobietami: w PR24, pożegnało się z nią szybko i energicznie. To sprawiło, że Popek znów zaczęła kreować się na ofiarę politycznej nagonki. Jak wyznała na Instagramie:
„Żałuję bardzo, bo moja audycja „Leniwe popołudnie” w niedziele była jakaś taka łagodna i miła, tak mi się wydawało. Nie dotykałam w niej żadnych trudnych spraw, zwłaszcza politycznych. Ale wiecie, jak to jest — wy się możecie nie interesować polityką, ale polityka i tak interesuje się wami. Tak czy siak, rozwiązano ze mną tę współpracę".
Na domiar złego losy Popek w „Pytaniu na śniadanie” rysują się bardzo niepewnie. Jak wyznaje ona sama, oficjalnego wymówienia nie otrzymała, jednak dyżurów na styczeń też nie. Jak ujawniła w rozmowie z Plejadą:
„Mnie szefostwo o tym nie poinformowało, więc nie potwierdzam takich informacji. Jeżeli będę miała informację od moich przełożonych, to na pewno się podzielę. Na razie nie wiem, bo nie mam grafiku. Tak jak mówię, nie kontaktowano się ze mną. Bardzo bym chciała, bo to fajny program”.
Gdyby doszło do rozstania Popek z Dwójką, ona zapewne, tradycyjnie, uznałaby się za ofiarę. Warto jednak pamiętać, że jej sposób prowadzenia porannego programu TVP2 od dawna budził wśród widzów mieszane uczucia. Zarzucano Popek, że próbuje zakrzyczeć widzów i swojego współprowadzącego i dominować w każdej rozmowie.
Zobacz też:
Trudna sytuacja Anny Popek. Tak reaguje na stratę pracy. "To okropne, coś na pograniczu depresji"
Miało być tak pięknie, a tu rozmowa z szefami "PnŚ". A dopiero co ją zwolnili
Anna Popek szaleje na nartach. Wróciła do wspomnień sprzed lat