Anna Powierza opowiedziała o swoim dramacie! Z powodu otyłości nie mogła...
Anna Powierza, czyli słynna Czesia z "Klanu" po urodzeniu córeczki przytyła kilkadziesiąt kilogramów. Po latach zmagań udało jej się wygrać z depresją, nadwagą i insulinoopornością. Oczywiście napisała już o tym książkę. W ramach promocji udzieliła wywiadu tygodnikowi "Świat i Ludzie", w którym zaskoczyła wyznaniem...
Świat i Ludzie: W dwa lata schudłaś aż 35 kilogramów. Świetnie wyglądasz i tryskasz energią. Jak ty to zrobiłaś?
Anna Powierza: Pomyślałam, że jak czegoś nie zrobię, to wpadnę w czarną dziurę, z której już nie wyjdę. Ważyłam wtedy 100 kilogramów, nie miałam pracy i jeszcze życie prywatne zupełnie mi się rozsypywało. Rozstawałam się z ojcem mojej córki Helenki. Nie wiedziałam wtedy o tym, ale byłam chora i nieprawidłowa praca hormonów sprawiała, że dopadały mnie stany depresyjne. Po prostu musiałam wziąć się w garść.
I pewnego dnia tak po prostu to zrobiłaś?
- Już raz byłam w depresji. Wiem jaka to wyniszczająca siła. Pewnie dlatego instynktownie się przed nią bronię.
Kiedy to było?
- Miałam wtedy nieco ponad 20 lat. Zwykłe wyjście do sklepu spożywczego pod blokiem było problemem. Miałam tak mocne stany lękowe, że potrafiłam przez kilka godzin szykować się do wyjścia, a potem stać i przez kolejne kilka gapić się na drzwi. Spóźniałam się do pracy nawet kilka godzin, choć przed wszystkimi udawałam, że wszystko przecież jest w porządku. Chciałam, żeby dali mi spokój.
A Był jakiś powód depresji?
- Nie wiem. Z pozoru nie. Byłam młoda, grałam w serialu, świat leżał u moich stóp. Na zewnątrz wszystko wyglądało okej. A w środku po prostu spadałam. Gdyby nie przyjaciele, nie wiem czy siedziałabym tu teraz z tobą. Oni zawieźli mnie do psychoterapeuty, który przez wiele miesięcy wyciągał z choroby. Brałam leki, chodziłam na spotkania. Dlatego chyba mam w sobie takiego wewnętrznego trenera, który mówi mi, że trzeba działać, nie wolno się zamykać. I kiedy po raz drugi przytrafił mi się życiowy zakręt, szukałam natychmiast ratunku.
Co zrobiłaś?
- Wymyśliłam sobie, że codziennie rano będę szukać rzeczy, które mnie cieszą – picie porannej kawy, spacer, zabawy z Helenką. Krok po kroku odnajdywałam wewnętrzny spokój. Wiedziałam jednak, że z takim wyglądem nie znajdę pracy.
Dlaczego nie mogłaś wrócić do „Klanu”?
- Po urodzeniu Helenki co jakiś czas byłam zapraszana na rozmowy z produkcją. Ale nic się nie wydarzało. Nikt mi nie powiedział wprost, że chodzi o wagę, ale ja podświadomie czułam, że chodzi właśnie o to. Byłam bardzo zdeterminowana.
Przeszłaś wtedy na drastyczną dietę.
- Uprawiałam też sport. Nic nie pomagało. Nadal wyglądałam jak hipopotam. Zaczęłam szukać pomocy u lekarzy. Rok zajęła diagnoza: insulinooporność. Mogłam wreszcie wprowadzić odpowiednią dietę. Zaczęłam chudnąć. Pamiętam, że poszłam wtedy do produkcji „Klanu” i powiedziałam wprost: słuchajcie, chudnę. I jak już spadek wagi był widoczny, został wprowadzony mój wątek.