Anna Przybylska: Jej mama rozwiewa wszelkie plotki na temat córki!
Krystyna Przybylska zdecydowała się udzielić szczerego, choć bardzo trudnego dla niej wywiadu dla jednego z tygodników. Mama zmarłej niemal dwa lata temu Anny Przybylskiej (†36 l.) sama przyznaje, że tą rozmową chciała zamknąć usta dziennikarzy, którzy wciąż wypisują bzdury o jej córce.
Śmierć Anny Przybylskiej wstrząsnęła nie tylko całym środowiskiem filmowym. Płakali po niej zarówno koledzy i koleżanki z branży, jak również zwykli ludzie, widzowie, którzy kochali jej uśmiech i wielkie, radosne oczy.
Anna Przybylska potrafiła zjednać sobie wszystkich. Listonosz, pani w sklepie - każdy, kto choć raz miał kontakt z aktorką, od razu zakochiwał się w jej optymizmie i energii, której miała aż zanadto.
Nic więc dziwnego, że w dniu jej pogrzebu całe Trójmiasto żegnało we łzach piękną aktorkę, kochającą i czułą mamę oraz partnerkę.
(TVN24/x-news)
Szersza publiczność pokochała Anię głównie dzięki roli rezolutnej policjantki Marylki w serialu "Złotopolscy". Później jej kariera nabrała rumieńców i mogliśmy ją oglądać m.in. w takich filmach jak "Sezon na leszcza", "Kariera Nikosia Dyzmy" czy też "Sęp". Nic więc dziwnego, że media zaczęły się interesować piękną aktorką, która na pierwszym miejscu zawsze stawiała rodzinę.
Anna nie wyobrażała sobie, że mogłaby postawić karierę wyżej niż trójkę swoich dzieci czy też partnera. To ona poświęcała się dla dobra domu i często rezygnowała z kuszących propozycji, aby być blisko rodziny. Potwierdza to również jej mama, Krystyna Przybylska, która zdecydowała się udzielić szczerego wywiadu, w którym wspomina swoją córkę. Tą rozmową mama zmarłej Ani chciała również zamknąć usta dziennikarzom, którzy wciąż potrafią wymyślać stek bzdur na temat serialowej Marylki.
Krystyna Przybylska wspomina ciężki czas, gdy jej córka usłyszała diagnozę - rak trzustki. Aktorka od razu rozpoczęła bolesne leczenie. Niestety, Ania nie mogła liczyć wtedy na spokój i zrozumienie ze strony mediów. Na każdym kroku czekali na nią paparazzi, którzy chcieli upolować jak najlepsze zdjęcie. Aktorka rozpoczęła z nimi nierówną walkę. Ania robiła zdjęcia swoim prześladowcom i nagrywała filmiki, na których odsłaniała ich twarze, co komplikowało im pracę. Do tej pory na jej Instagramie widnieją materiały opublikowane przez Przybylską.
Najgorszym jednak momentem, według Krystyny Przybylskiej, był dzień, kiedy jeden z portali plotkarskich ogłosił, że Ania nie żyje. Mimo iż aktorka próbowała obrócić to w żart, jej mama wie, że córka mocno przeżyła całą sytuację.
"Do dziś nie mogę pojąć, jak nieludzki potrafi być człowiek, by sprzedać kilka egzemplarzy brukowca więcej" - denerwuje się na łamach "Wysokich Obcasów" Krystyna Przybylska.
(Dzień Dobry TVN/x-news)
Mama Ani w szczerym wywiadzie zdecydowała się również odsłonić kulisy odejścia aktorki. Krystyna Przybylska wspomina dzień, w którym jej córka po raz ostatni patrzyła na nią swoimi pięknymi, ufnymi oczami.
"W niedzielę nad ranem pielęgniarka wychodziła na następny dyżur, zrobiłam jej kawę i kanapkę, wróciłam do Ani i zobaczyłam, że odchodzi. Jak ktoś to wcześniej już widział, to wie. Nosek się jej wyciągnął, ręce zrobiły się takie... inne. Oddech miała cichutki, łapała powietrze jak taki malutki ptaszek albo ryba, która szuka wody. Wyglądała jak mała, śpiąca laleczka - już taka malutka, drobniutka. Siedzieliśmy przy niej z Jarkiem i Agnieszką [siostrą Ani - przyp. red.]. Jeszcze wstałam, wzięłam ją za rękę i szepnęłam: 'Dziecko, nic się nie martw, wszystko będzie dobrze'. Już nie odpowiedziała, tylko spod powiek popłynęły jej dwie łzy. Może mnie jeszcze usłyszała? Umarła o 15:18" - zdradza na łamach "Wysokich Obcasów" Krystyna Przybylska, która wciąż tęskni za swoją córką...