Anna Przybylska marzyła o czwartym dziecku. Odeszła przedwcześnie!
Była najpiękniejszą mamą wśród aktorek. Nad życie kochała troje swoich pociech. A chciała ich mieć więcej. Po cichu marzyła o czwartym dziecku.
5 października minie rok od śmierci Anny Przybylskiej. Żyła szybko, jakby czuła, że nie ma za wiele czasu. Nie chciała tracić ani chwili.
- Nie mam silnego organizmu. Ale muszę żyć długo, żeby troszczyć się o rodzinę! - mówiła, gdy straciła drugą ciążę.
- Muszę przecież spłacić dług zaciągnięty u mamy i teściów, którzy tak nam pomagają. Potem ja będę pomagać moim dzieciom.
Była przygotowana na śmierć. Jednak z trudem oswajała się z tym, że zostawi dzieci. W ostatnich dniach najbardziej bolało ją cierpienie Oliwii, Szymona i Jasia.
- Ania wiedziała, że cierpią nie ci, co odchodzą, tylko ci, co zostają. Rodzina była najważniejsza. Może dlatego, że bardzo wcześnie straciła ukochanego tatę - opowiada Małgorzata Rudowska, była menadżerka aktorki.
Bogdan Przybylski chorował na raka. Zmarł w wieku 52 lat, gdy Ania miała zaledwie 16 lat. Choć zagrała w osiemnastu filmach i dziewięciu serialach, za swą najważniejszą rolę uważała rolę matki.
- Dla rodziny była gotowa zrobić naprawdę wszystko - wspomina Katarzyna Bujakiewicz, przyjaciółka.
- Ten cały splendor, czerwone dywany, sława, autografy niewiele dla niej znaczyły, jeśli nie mogła ich dzielić z najbliższymi.
Mama aktorki podczas pogrzebu prosiła zmarłą córkę, by "otaczała ich opieką i wyczekiwała ponownego spotkania w wieczności".
Gdy na konto hospicjum Bursztynowa Przystań, którym opiekowała się za życia jej córka, zaczęły wpływać pieniądze z dopiskiem: "Pamięci Ani", czuła się lepiej.
- Ona wciąż pomaga każdemu, kto potrzebuje pomocy. Tyle tylko że teraz robi to z nieba - mówi przedstawiciel hospicjum.
Dzieci aktorki bardzo tęsknią. Chciałyby pokazać mamie pieska, nowego członka rodziny. Chciałyby się pochwalić osiągnięciami w szkole. Codziennie mają tyle pytań. Teraz na wszystkie odpowiada tata.
Najtrudniej jest mu wyjaśnić, dlaczego nie ma z nimi ukochanej mamy... Jarosław Bieniuk doskonale radzi sobie z domowymi obowiązkami i stara się łączyć je z pracą zawodową.
Sam też codziennie czuje, że najukochańsza Anulka wspiera go z góry...