Anna Romantowska ujawnia prawdę o relacji z Elżbietą Zającówną. Nie było tak, jak wszyscy myślą
Elżbieta Zającówna dzięki swojej roli w serialu "Matki, żony i kochanki" na dobre zapisał się w historii polskiej telewizji. Rola Hanki sprawiła, że pokochali ją nie tylko widzowie, ale także inni artyści, współpracujący z nią przy produkcji telenoweli. Okazuje się jednak, że nie każdy miał dobry kontakt ze zmarłą niedawno 66-letnią giwazdą filmu "Vabank".
Wiadomość o niespodziewanym odejściu Elżbiety Zającówny wstrząsnęła całym środowiskiem polskiego filmu, telewizji i show-biznesu. Aktorka, która zasłynęła dzięki kreacjom w takich filmach jak "Vabank" i "Vabank II", zmarła w wieku 66-lat.
Chociaż miała na swoim koncie wiele ciekawych ról, większość widzów zna ją dzięki serialowi "Matki, żony i kochanki", w którym wcieliła się w Hannę Trzebuchowską.
Część aktorów i aktorek, mających możliwość współpracowania z Zającówną na planie telenoweli, opublikowała w mediach społecznościowych wspomnienia związane ze zmarłą aktorką.
"Kiedy Hanka Trzebuchowska Pani Eli pojawiała się na planie, mój Jurek, mój biedny Jurek był w opałach. Ale nie tylko on. Również i ja, grający go Mateusz. Pani Elu, jest tak wielu, którzy się w Pani skrycie kochali... była Pani wspaniała w "Matkach, żonach i kochankach". I nie tylko. Dziękuję. Jurek/Mateo" - pisał Mateusz Damięcki, który w popularnej produkcji wystąpił, mając zaledwie 15 lat.
Teraz głos postanowiła zabrać inna aktorka znana z popularnego serialu - Anna Romantowska. Okazuje się jednak, że w przeciwieństwie do większości gwiazd, których zawodowa droga przecięła się z karierą Elżbiety Zającówny, 74-letnia artystka nie miała zbyt dobrych relacji z ekranową Hanką.
"Nie widziałam jej od 25 lat. Chodziłyśmy innymi drogami" - zdradziła w rozmowie z Wirtualnymi Mediami.
Pomimo tego Anna Romantowska zapamiętała swoją młodszą koleżankę z planu jako osobę, która emanowała pozytywną energią.
"To była wiecznie młoda, promienna, nieprawdopodobnie zgrabna dziewczyna z uśmiechem, jakiego nie miał nikt inny" - dodała.
Elżbieta Zającówna pomimo dużej popularności i wielu propozycji współpracy w 2008 roku zdecydowała się zakończyć aktorską karierę. Wszystko z powodu poważnych problemów zdrowotnych, z którymi borykała się już od najmłodszych lat.
"Kiedy poważnie zachorowałam, zrozumiałam, co jest w życiu najważniejsze. Zmieniło się moje podejście do zawodu" - przyznała w rozmowie z magazynem "VIVA!" i dodała, że nie miała zamiaru ryzykować swojego zdrowia dla pracy na scenie.
Pomimo tego, kilkanaście lat później, postanowiła zrobić wyjątek i wystąpiła w filmie "Szczęścia chodzą parami". Była to ostatnia rola w jej karierze.
Zobacz też:
Justyna Sieńczyłło ujawniła fakt ws. śmierci Emiliana Kamińskiego
O stanie grobu Marka Perepeczki mówi się od lat. Wdowa po aktorze komentuje
Grzegorz Łukawski żegna Elżbietę Zającównę. Jedno słowo, ale jakże wymowne