Anna Seniuk ma łączność ze zmarłymi. Często prosi ich o przysługi
Anna Seniuk (80 l.) wyznała kiedyś, że czuje się nieustannie obserwowana przez... Stwórcę. Aktorka jest osobą wierzącą, ale nie kryje, że zdarzały się w jej życiu momenty, gdy odtrącała Boga, bo kojarzył się jej z samymi zakazami i był po prostu niewygodny. „Wiara nie jest dana człowiekowi na zawsze” - twierdzi.
Anna Seniuk - jedna z najbardziej lubianych polskich aktorek starszego pokolenia (niedawno świętowała 80. urodziny) - jest przekonana, że Bóg stale na nią patrzy.
"Mam takie poczucie... Bóg nie poucza mnie specjalnie, nie krytykuje, nie krzyczy, ale patrzy na mnie w każdej sytuacji, w każdej minucie" - stwierdziła na kartach książki "Nietypowa baba jestem", dodając, że czasem czuje pewien dyskomfort z tego powodu, że jest przez pana Boga obserwowana.
"Z drugiej strony ta świadomość pozwala mi powstrzymać się od pewnych działań, od złych decyzji albo zwyczajnie pomyśleć sobie: to chyba nie jest w porządku, chyba muszę się zatrzymać, nie powinnam dalej w to brnąć" - mówi aktorka.
Wiara w stałą obecność Boga daje Annie Seniuk poczucie, że jakaś "siła wyższa" kieruje nią i nie pozwala popełniać zbyt wielu błędów. Aktorka nigdy nie obnosiła się ze swoją wiarą i nie "klepała" pacierzy na pokaz.
"Owszem, modlę się, chodzę do kościoła, ale to, co robię, to jest wyłącznie moja intymna relacja ja - Bóg. Dlatego nie rozumiem ludzi, którzy mają potrzebę obnoszenia się ze swoją religijnością. Mnie wystarczy, że sama w ciszy porozmawiam z Bogiem, zrobię rachunek sumienia. Wystarczy mi prosta świadomość, że On wszystko widzi" - powiedziała w wywiadzie-rzece, który przeprowadziła z nią córka, Magdalena Małecka.
Anna Seniuk uważa, że wiara nie jest dana człowiekowi na zawsze i jeśli się wierzy, to już się wierzyć nie przestanie.
"Trzeba wiarę odrzucać, trzeba jej szukać, trzeba ją hołubić, gniewać się na nią, a potem znów się z nią godzić. To jest długi proces" - twierdzi.
Odtwórczyni roli Magdy Karwowskiej z kultowym "Czterdziestolatku" przyznaje, że dwa razy bardzo poważnie się z Bogiem "pokłóciła".
"Wadziłam się z Bogiem tak strasznie, że aż zachrypłam na dwa dni. Zamknęłam się w samochodzie i krzyczałam. Chciałam zrozumieć, co się w moim życiu dzieje i dlaczego to się dzieje. Musiałam to wykrzyczeć, bo chciałam zmusić Boga do tego, żeby mi odpowiedział" - wspomina i dodaje, że chodziło o zdrowie jej dzieci.
Bóg nie jest jedyną "istotą nie z tego świata", z którą Anna Seniuk regularnie rozmawia. Aktorka przyznaje, że zdarza się jej kontaktować z nieżyjącym już od dawna ojcem oraz ze zmarłym w 2015 roku aktorem Janem Matyjaszkiewiczem.
"Choć w życiu nie byliśmy typowymi kumplami, którzy się ze sobą spotykają, rozmawiają... Ale prawdziwa przyjaźń nie wymaga spotkań, kolacji, telefonów czy chodzenia na kawkę. Wystarczy świadomość, że ta druga osoba jest nam bliska na zawsze i że niezależnie od tego, kiedy się znowu spotkamy, będziemy się z nią czuć tak, jakbyśmy dopiero co się widzieli. Taka przyjaźń łączyła mnie z Janem" - opowiada.
Anna Seniuk twierdzi, że z Janem Matyjaszkiewiczem ma - to jej słowa - "permanentny, ciepły kontakt".
"Czuję jakąś opiekuńczość z jego strony, jakbym słyszała to, co mówił do mnie nieraz, żebym się nie martwiła, bo wszystko się ułoży" - zdradziła na kartach książki "Nietypowa baba jestem".
Nieżyjącego ojca aktorka często prosi o rady lub... wstawiennictwo u pana Boga.
"Mówię mu: "Jesteś tam bliżej, spróbuj trochę mi pomóc". (...) Tak naprawdę nie słyszę konkretnych słów bliskich mi zmarłych osób, tylko w jakiś sposób je czuję" - deklaruje.
Zobacz też:
Seniuk mogła być kochanką znanego gwiazdora, lecz odmówiła. Później wydarzyła się tragedia
Nagie zdjęcia Anny Seniuk osiągały zawrotne ceny! Karierę zawdzięcza piersiom?
Rozpad rodziny, choroba. Te wydarzenia położyły się cieniem na karierze Anny Seniuk
