Anna Wendzikowska oskarżyła "koleżankę" z TVN. Jest odpowiedź jej następczyni!
Anna Wendzikowska (41 l.) zaskoczyła fanów wpisem, w którym wyznała, że przez 15 lat pracy w jednej z największych stacji w Polsce walczyła z mobbingiem. Na Instastories wyznała również, że w TVN panuje kultura donosicielstwa, a pracownicy wzajemnie kopią pod sobą dołki. Zdaniem byłej gwiazdy „Dzień Dobry TVN”, na jej odejściu z pracy skorzystała Anna Tatarska, która obecnie zajęła posadę Wendzikowskiej.
Anna Wendzikowska rozpętała burzę w mediach, gdy przyznała, jaką gehennę przeżyła w redakcji "Dzień Dobry TVN". Przyznała, że wciąż bała się o utratę pracy, chociaż mogła się pochwalić długoletnim stażem i doświadczeniem w prowadzeniu programów telewizyjnych. Z tego też względu zdecydowała się wykonywać swój zawód, gdy była w ciąży. Jak argumentowała, nie mogła pozwolić sobie na utratę głównego źródła utrzymania, wiedząc, że będzie miała na wychowaniu dwójkę dzieci.
Ostatnio Wendzikowska uzupełniła swoje wyznanie i wspomniała o koleżance z pracy, która rzekomo na nią donosiła, a ostatecznie skorzystała na odejściu Ani z redakcji "Dzień Dobry TVN", ponieważ awansowała na jej stanowisko.
"Anna Tatarska była moją koleżanką przez lata. Doskonale znała moją sytuację w redakcji. Wielokrotnie mówiłam jej o przykrych sytuacjach, które mnie spotykały. Współpraca z nią jako dziennikarzem zewnętrznym była kolejną próbą zmuszenia mnie do odejścia. Moje producentki nieoficjalnie (ale wracało to do mnie) mówiły wszystkim, z którymi współpracowałam, żeby nie proponowali mi wywiadów, bo jedyną gwarancją emisji jest to, żeby to przechodziło przez nie. Po czym dawały te wywiady A. Tatarskiej" - napisała dziennikarka.
Bliska relacja pań sprawiła, że Wendzikowska odsłoniła się przed znajomą, nie spodziewając się, że ich prywatne rozmowy zostaną podane dalej i trafią do pracodawców. Dziennikarka opatrzyła swoje słowa screenami sms-ów, które wymieniła z Tatarską.
"Doskonale też wiedziała, co się działo w momencie, kiedy to się działo, bo jej powiedziałam: "hej, nie widzisz, co robisz"? Może mam za duże oczekiwania, ale wydaje mi się, że kobieta która tak mocno na każdym kroku podkreśla swój feminizm i szczyci się swoją prawością i walką o wartości, robiąca coś takiego, to totalna hipokryzja. Jest szansa, że to był w tym wszystkim najbardziej bolesny element. Tam gdzie ktoś cierpi, zawsze ktoś inny korzysta" - dodała.
Nowa reporterka "Dzień Dobry TVN", która zajęła miejsce Wendzikowskiej, nie zgodziła się z jej słowami. W wywiadzie udzielonym po tym, jak światło dzienne ujrzały oskarżenia pod jej adresem, przyznała, że tłumaczenie się nie ma sensu, bo i tak nikt jej nie uwierzy.
Długo już pracuję w mediach i wiem, że w dzisiejszych czasach o tym, kto ma rację, rozstrzyga liczba followersów, bez względu na to, jaka jest prawda - a z prawdą powyższe Instastories nie mają nic wspólnego (poza printscreenem). Także w tej potyczce jestem z góry skazana na porażkę. Komentowanie całej sytuacji wydaje mi się jałowe - może tylko doprowadzić do niepotrzebnej eskalacji - powiedziała w rozmowie z Plotkiem.
Zobacz też:
Richardson dolewa oliwy do ognia ws. afery w TVN. Wskazała osobę!
Anna Wendzikowska przerażona sytuacją w TVN-ie. Jest gorzej niż myślała
Joanna Jabłczyńska oceniła zachowanie celebrytów. "Podpisują w ciemno to, co ktoś im daje"