Anna Wendzikowska przekazała pilne wieści z zagranicznych wojaży. Znów wywołała burzę
Anna Wendzikowska (42 l.) nie kryje, że podróże nadają sens jej życiu. Między innymi dlatego, jak wyznała niedawno w rozmowie z Żurnalistą, potrzebuje dochodów na poziomie 40-50 tys. złotych miesięcznie. W tym roku postanowiła spędzić święta na Teneryfie.
Anna Wendzikowska od dwóch tygodni zamieszczała na swoim Instagramie relacje z przygotowań do świąt. A potem, kiedy już przystroiła dom, spakowała walizki, zabrała córki i poleciała na Teneryfę. Jak zapowiedziała pod zdjęciem z lotniska, „ku słońcu, ku niebu”.
Nie zabrakło opinii, że wakacje jej się nie należą. Pod wpisem celebrytki pojawił się krytyczny komentarz:
„Babsko nic nie robi i lata po świecie. Rozpowiada, że nie dostaje alimentów ciekawe, skąd ma aż tyle kasy. Może niech się nią zainteresuje izba skarbowa..?”
Rzeczywiście, Anna Wendzikowska należy do celebrytek, budzących skrajne emocje. Spora w tym zasługa jej samej, bo była dziennikarka TVN-u wielokrotnie dawała do zrozumienia, że prywatność nie należy do jej priorytetów.
W rozmowach z fanami chętnie omawia szczegóły swoich relacji z rodzicami, ojcami jej dwóch córek i sekretów rozstania z TVN-em, przy czym nie wszystkim jej opowieści się kleją, więc Wendzikowska czasem spotyka się z zarzutami o brak konsekwencji i nadmierne ubarwianie wspomnień.
Szczerość celebrytki bywa czasem źródłem nieprzyjemnych sytuacji. Po tym, gdy Monika Mrozowska wyznała, że bywa nazywana „alimenciarą”, Wendzikowska ujawniła, że też spotyka się z tym epitetem.
Akurat ona sama nigdy nie robiła tajemnicy z tego, jak zarabia na życie. Na jej Instagramie ogromna większość postów jest sponsorowana. Nawet, zgodnie z wytycznymi UOKIK, celebrytka opatruje je informacją „współpraca reklamowa”.
W rozmowie z Żurnalistą Wendzikowska wyznała, że pewność jutra dają jej dochody nie niższe niż 40-50 tys. zł miesięcznie. Nic dziwnego, skoro jej życiową pasją są podróże.
Tylko w zeszłym roku zdążyła, jak wynika z jej Instagrama, zwiedzić Kostarykę i Oman, a także wpaść do Hiszpanii, Włoch, Grecji, na Karaiby i Malediwy. Wybierała się też do Indii, ale choroba jednej z córek pokrzyżowała jej plany, wiec ostatecznie wylądowała w Gwatemali.
Jak wtedy wyjaśniła, jeśli człowiek nie upiera się przy konkretnej dacie wylotu, przy odrobinie wprawy można zdobyć bilety naprawdę tanio. A Wendzikowska, jak dała do zrozumienia, doświadczenia nabywała latami. Jak tłumaczyła na Instagramie:
„Często jest tak, że kupuję tego samego dnia lub przeddzień. Ostatnio poleciałam do Amsterdamu, kupując bilety tego samego dnia na wieczór. Czasami taniej jest kupić bilety tuż przed wylotem niż z dużym wyprzedzeniem”.
Tegoroczne święta Wendzikowska wraz z córkami spędziła na Teneryfie. Na Instagramie zamieściła między innymi swoje zdjęcie w czerwonej satynowej sukience z wydekoltowanymi plecami, na szosie prowadzącej do wulkanu. Jak wyznała celebrytka:
"Chciałam taką fotkę pod wulkanem Teide i mam. Piękna ta Teneryfa, kto był i też się zachwycił?"
Tym razem, o dziwo, wśród komentarzy prawie obyło się bez uszczypliwości…
Zobacz też:
Wyzwolona Anna Wendzikowska zwierzyła się ze wstydliwych upodobań. To robi w wolnym czasie
Wendzikowska żyje jak krezus. Potrzebuje miesięcznie na utrzymanie tyle co inni przez... rok
Ile potrzeba pieniędzy, by godnie przeżyć? Odpowiedzi gwiazd zaskakują