Anna Wendzikowska przyznaje się do zdrad. Niesłychane, jak je uzasadnia
Anna Wendzikowska (42 l.) nie dała się dotąd poznać jako osoba, mająca szczęście w miłości. Nie ukrywa, że w jej związkach nie brakowało zdrad i to po obu stronach. W rozmowie z Żurnalistą Wendzikowska podkreśla jednak, że jej niewierność, w przeciwieństwie do zdrad, popełnianych przez jej partnerów, była „uczciwa”. Tak to sobie tłumaczy…
Anna Wendzikowska nigdy nie ukrywała tego, że jej związki należały do skomplikowanych. Relacje z ojcami jej dwóch córek skończyły się w niemiłych okolicznościach, po ujawnieniu niewierności.
Wendzikowska jest mamą dwóch córek. Tatą Kornelii jest Patryk Ignaczak, muzyk zespołu Audiofeels. Urodzona 3 lata później Antonina jest owocem związku celebrytki z milionerem Janem Bazylem.
Żaden ze związków nie przetrwał. W wywiadach celebrytka niejednokrotnie wspominała o okolicznościach, w jakich dowiadywała się o zdradach partnerów. Stąd wiadomo, że następowało to przeważnie w wyniku otrzymania przez nią dowodów niewierności w postaci zdjęć.
Jak zapewnia Wendzikowska z rozmowie z Żurnalistą, początkowo w głowie jej się nie mieściło, że mogło ją spotkać coś takiego. Chociaż Wendzikowska nigdy nie ukrywała, że z rodzicami łączyły ją trudne i raczej szorstkie relacje, to daleka była od tego, by kwestionować uczucie łączące jej mamę i tatę. Jak wspomina:
"Zdrada nigdy nie była czymś, czego się obawiałam. Mój tata był wpatrzony w moją mamę jak w obrazek".
Celebrytka podkreśla, że zawsze była ostrożna w inwestowaniu swoich uczuć, podświadomie chcąc powtórzyć w swoim życiu związek, który łączył jej rodziców:
"Ja widziałam taką miłość, uwielbienie, taką relację, że ja nigdy nie wybierałam partnerów w typie playboya i zdradzających. Jak ja tylko widziałam sygnał, że ktoś się zachowuje nie OK, to ja nie wchodziłam w taką relację. Nawet w mojej ostatniej relacji, w której się dowiedziałam, że byłam zdradzana, nigdy w życiu bym nie przypuszczała, nigdy nie podejrzewałam, nigdy nie sprawdzałam, bo było to dla mnie coś niewiarygodnego. Nawet jak się dowiedziałam długo po rozstaniu, to też mi było w to trudno uwierzyć, dopiero jak zdjęcia zobaczyłam, to gdzieś tam to do mnie dotarło. To nadal nie jest coś, czego ja się obawiam. Ja nie mam tego z dzieciństwa".
Z dalszej wypowiedzi Wendzikowskiej wynika jednak, że do niewierności ma ambiwalentne podejście. To znaczy: źle, gdy sama jest zdradzana. Jeśli ona zdradza, to jest to, jak się okazuje, ważny element budowania samoakceptacji. Jak pokrętnie tłumaczy celebrytka, wszystko opiera się na wewnętrznej dyscyplinie:
"Na szczęście ja zawsze miałam w sobie dużo uczciwości. Miałam taki schemat, że potrzebowałam udowadniać sobie swoją atrakcyjność, więc stąd się brały moje zdrady, natomiast jak już zdradzałam, czy też poznawałam kogoś innego, to odchodziłam, więc jakiś element takiej mojej uczciwości w tym wszystkim był i to mi pewnie pomogło potem to przepracować, ale to jest bardzo ważny moment w takim procesie pokochania siebie".
Może czas, by ktoś jej wytłumaczył, że istnieją inne sposoby na poprawę samooceny niż krzywdzenie innych…
Zobacz też:
Anna Wendzikowska i Cezary Olszewski byli sobie bliscy. "Jestem w szoku"
Wendzikowska rozdmuchuje aferę alimentacyjną. Pomstuje na ojców swoich córek
Te gwiazdy wspierają Annę Wendzikowską. „Już zawsze będę ci wdzięczna”