Anna Wendzikowska znów uderza w TVN. Wraca do głośnej afery w "Ugotowanych"
Anna Wendzikowska (41 l.) nie odpuszcza. Celebrytka wciąż rozdrapuje dawne rany. Tym razem była pracownica TVN powróciła myślami do swojego występu w programie „Ugotowani”. W bardzo ostry sposób wypowiedziała się na temat słynnego przypalenia batatów. Kto naprawdę był temu winny?
Gdy kilka dni temu Anna Wendzikowska wyznała w mediach społecznościowych, co spotkało ją w TVN, przez internet przetoczyły się burzliwe dyskusje. Oświadczenie celebrytki, która twierdzi, że padła ofiarą mobbingu wywołało skrajne reakcje. Część internautów szczerze współczuje byłej gwieździe TVN, inni z kolei doszukują się w tej historii drugiego dna i zadają niewygodne pytania. Dlaczego Anna Wendzikowska tak długo zwlekała z ujawnieniem prawdy? Kto jeszcze doznał poniżania i prześladowania ze strony pracodawcy? Co sprawiło, że po tylu latach postanowiła zabrać głos?
Anna Wendzikowska krok po kroku odsłania przed nami nowe fakty z przeszłości w TVN. Nie brakuje osób, które wspierają celebrytkę w trudnym procesie rozliczania się z traumatycznymi doświadczeniami. W poniedziałek Anna Wendzikowska udostępniła na instastories komentarz jednej z obserwatorek. Kobieta nawiązała do udziału celebrytki w "Ugotowanych" w 2013 roku. Anna Wendzikowska pojawiła się w programie wraz ze Stefano Terrazzino, Maciejem Zieniem i Małgorzatą Potocką. Niestety kolacja w jej wydaniu nie spotkała się z najlepszym przyjęciem. Przypalone bataty przekreśliły szansę na udany wieczór. Internautka najwyraźniej nadepnęła Annie Wendzikowskiej na odcisk. Celebrytka nigdy wcześniej nie wypowiadała się na ten temat. Teraz coś w niej pękło i zebrała się na odwagę.
Anna Wendzikowska wspomina na Instagramie, że program "Ugotowani" nie był realizowany tak, jak planowano wcześniej. Niespodziewanie reżyser ogłosił, że istnieje konieczność poprawy działania sprzętu nagłaśniającego. W czasie gdy ekipa zmagała się z problemami technicznymi, bataty wciąż przebywały w piekarniku. Warzywa się spaliły, co bynajmniej nie było winą celebrytki. Niestety w programie przedstawiono to w zupełnie inny sposób.
"Idziemy do innego pokoju, trwa to 10-15 minut, bo trzeba zdjąć sukienkę, poprzyklejać kable jeszcze raz na taśmy. Wracamy, jedzenie przypalone. Nie byłam w tamtym czasie ani spokojna ani cierpliwa. Wkurzyłam się. Nie na jedzenie, ale na ekipę, która zamiast zatrzymać kamery i coś na to poradzić, bo przecież to była ich wina, kręciła dalej, jakby nigdy nic się nie stało..." - kontynuowała Anna Wendzikowska.
Anna Wendzikowska w tamtym czasie żywiła do swojego pracodawcy zaufanie i dlatego nie zdecydowała się na autoryzację odcinka. Dziś wie, że to był błąd.
"I teraz najlepsze: rzecz się działa w stacji-matce, a ja z zasady ufam ludziom, więc zrezygnowałam z opcji autoryzacji, oglądania wcześniej i akceptu. Byłam PEWNA, że przecież nikt mi krzywdy nie zrobi. I szczerze: nigdy tego nie obejrzałam, wystarczyły mi opowieści innych" - napisała sfrustrowana Anna Wendzikowska na Instagramie.
Celebrytka do dziś ma żal do produkcji o to, co wydarzyło się podczas pamiętnej kolacji. Anna Wendzikowska nie miała dość odwagi, aby obejrzeć odcinek ze swoim występem. Fani nie pozwalają jej jednak zapomnieć o kompromitacji, ponieważ co jakiś czas temat przypalonych batatów powraca. Wendzikowska nie ma już siły, aby tłumaczyć się z tego, co zaszło. W wulgarnych słowach podsumowała tamto przykre doświadczenie.
"Przeżyłam to bardzo. Najbardziej telefon do producentki... Mówię do niej: jak mogliście mi to zrobić? To jest totalnie nie w porządku. Usłyszałam kpiącą odpowiedź: Ania, pracujesz w TV. Powinnaś wiedzieć, jakimi prawami rządzi się reality show. Nic z tym nie zrobiłam... Ale uważam, że to jedna z okrutniejszych rzeczy, jakie mnie spotkały. Bo minęło 10 lat, a ja ciągle czytam, że "prawdziwą twarz pokazałam w "Ugotowanych""... Otóż nie, moi drodzy, zostałam zrobiona w chu*a" - napisała na Instagramie rozżalona Anna Wendzikowska.
Zobacz też:
Anna Lewandowska zatrudniła męża. Znajdzie jeszcze czas na grę w Barcelonie?
Jerzy Urban nie żyje. Tomasz Wolny żegna dziennikarza: "Odrażająca kreatura"