Anna Wiśniewska na sprzedaż
Kampania wyborcza w pełni. Jest to doskonały czas dla "artystów" by "nakarmili" swoje portfele. Są gwiazdy, dla których pieniądze ważniejsze są od poglądów. Ile kosztuje użyczenie swojego wizerunku dla potrzeb kampanii wyborczej?
Jak donosi "Super Express" najdroższy dotąd okazał się Michał Wiśniewski, który już dwukrotnie nagrywał piosenkę wyborczą dla dwóch partii. Sześć lat temu wspierając SLD śpiewał "A wszystko to, bo Leszka kocham". W 2005 roku deklarował, że jeśli wybory wygra Samoobrona to wyjedzie z kraju, jednak pieniądze go przekonały i nagrał kawałek wyborczy dla Samoobrony - "Dokąd idziesz Polsko?". Za tę współpracę Michał zainkasował 2 miliony złotych.
W tym roku oficjalnie "na sprzedaż" są:
Zespół Boys i Ivan Komarenko (31 l.). Za pomoc w kampanii "artyści" życzą sobie od 200 tys. złotych. Gosia Andrzejewicz deklaruje, że chętnie zapozna się z programem wybranej partii, ale za bardzo dużą sumę pieniędzy.
Stachursky nie ma nic przeciwko śpiewaniu dla partii politycznej pod warunkiem, że jest to Platforma Obywatelska...
Brzemienna Anna Wiśniewska wyraziła chęć zaśpiewania na rzecz partii Wojciecha Olejniczaka, oczywiście za "niemałe pieniądze". Poseł jednak dziękuje i stwierdza, że kampania jest za krótka by nagrywać piosenkę wyborczą.
Cóż, w dzisiejszej Polsce bratanie się artystów z politykami może jedynie zaszkodzić tym pierwszym.
Paweł Kukiz jest bezwzględny w ocenie sprzedajnych gwiazd:
"Artysta, który nagrywa piosenkę wyborczą tylko dla pieniędzy, uprawia po prostu zwykłą prostytucję. Decyzja o popieraniu jakiegoś ugrupowania powinna być deklaracją poglądów artysty i jeśli się na to zdecyduje, powinien robić to da darmo".
Pozostaje tylko cieszyć się, że nadal są artyści "z powołania", którym nawet przez myśl nie przeszło, że na kampanii wyborczej można "nieźle" się wzbogacić.