Annie Wersching nie żyje. 45-letnia aktorka przegrała z okrutną chorobą. Mąż zrozpaczony!
Annie Wersching była jedną z bardziej znanych gwiazd. Aktorka brała udział w takich produkcjach jak "Pamiętniki wampirów", "Bruce Wszechmogący" czy "24 godziny". Informacje o jej śmierci pojawiły się w zagranicznych mediach w niedzielny wieczór.
Według informacji, które pojawiły się w zagranicznym portalu deadline.com, Annie Wershing zmarła w wyniku choroby, zdiagnozowanej w 2020 roku. Gwiazda chorowała na raka, jednak nie zrezygnowała przez to z pracy. Pojawiła się w takich produkcjach jak "Star Trek: Picard", "Bosch". Użyczyła też głosu Tess w grze "The Last Of Us".
Zrozpaczony mąż aktorki wydał oświadczenie, które przekazał mediom. Napisał w nim, że jest mu niesamowicie trudno pogodzić się ze śmiercią ukochanej.
"W duszy naszej rodziny jest dziś przepastna dziura. Ale zostawiła nam swego rodzaju narzędzia, by tę duszę wypełnić. Znajdowała cudy w najprostszych chwilach. Nie potrzebowała muzyki do tańca. Nauczyła nas nie czekać, aż przygoda nas znajdzie. 'Idźcie ją znaleźć. Jest wszędzie'. I znajdziemy ją. Kiedy odwoziłem naszych synów, prawdziwe miłości jej życia, krzyczała na pożegnanie, dopóki nie znaleźliśmy się poza zasięgiem słuchu. Wciąż słyszę, jak dzwoni. Żegnaj" - napisał w oświadczeniu mąż zmarłej aktorki.
Annie Wersching urodziła się 28 marca 1977 roku w St. Louis, Missouri. Jej kariera aktorska rozpoczęła się dość niewinnie od występu w serialu "Star Trek: Enterprise". Gwiazda dostawała później coraz większe i znaczące dla produkcji role. Wzięła udział w "Charmed", "Instynkt mordercy" oraz "Nie z tego świata". W 2003 roku wystąpiła u boku gwiazdora Jima Carreya w filmie "Bruce Wszechmogący".
Kobieta zagrała również w hicie "Pamiętniki wampirów". Rola sprawiła, że zyskała rozgłos i uznanie fanów na całym świecie. W 2009 roku poślubiła aktora Stephena Fulla, z którym doczekała się trzech synów.
W sieci pojawiło się wiele ciepłych słów o Annie. Większość jej znajomych postanowiła uczcić pamięć zmarłej, zamieszczając w sieci publikacje, w których dzieli się wspomnieniami o 45-latce. Jon Cassar, reżyser i producent wykonawczy serialu "24 godziny" dodał na swoje twitterowe konto post, w którym wyznał, że trudno mu będzie się pozbierać po śmierci koleżanki.
"Moje serce jest złamane na więcej kawałków, niż mogę zliczyć. Annie przyszła do mojego świata z otwartym sercem i zaraźliwym uśmiechem. Wymachując takim talentem, zaparła mi dech w piersiach. Annie stała się kimś więcej niż koleżanką z pracy, stała się prawdziwą przyjaciółką mnie, mojej rodziny i każdego członka obsady i ekipy, który z nią pracował. Będzie jej naprawdę brakowało im i fanom, z którymi zawsze znajdowała czas na interakcje. Annie, będziemy za tobą tęsknić, zostawiłaś swój ślad i tym lepiej dla nas" - napisał w sieci Jon.