Artur Orzech rozwiał wszelkie wątpliwości. „Mistrz nie do zastąpienia”
Artur Orzech (60 l.) po trzech latach nieobecności na antenie TVP, powrócił do komentowania Konkursu Piosenki Eurowizji. Wprawdzie wśród fanów tej międzynarodowej imprezy muzycznej ciężko znaleźć osoby zadowolone z wyniku polskiej reprezentantki, za to komentator został dosłownie zasypany komplementami. Nie brakuje opinii, że po prostu, kolokwialnie mówiąc, pozamiatał.
Artur Orzech pożegnał się z TVP w marcu 2021 roku, w atmosferze skandalu. Został zwolniony za odmowę prowadzenia odcinka „Szansy na sukces”, której gwiazdą miał być Jan Pietrzak.
Niecałe 2 miesiące później Orzech zorganizował pierwszą niezależną transmisję Konkursu Piosenki Eurowizji, gdy Rafał Brzozowski walczył w Rotterdamie piosenką „The Ride”. Wyraźnie domagali się tego widzowie, którym Eurowizja od lat kojarzy się z głosem Artura Orzecha.
Trudno się temu dziwić. Orzech zaczął komentować Konkurs Piosenki Eurowizji w 1992 roku, zanim jeszcze polscy reprezentanci zaczęli brać w nim udział. Edyta Górniak, jako pierwsza, przecierała szlaki dopiero dwa lata później.
Debiut Orzecha, jako niezależnego komentatora, spotkał się z życzliwym przyjęciem, chociaż, jak wyznał sam prowadzący na specjalnym nagraniu, nie obyło się bez wpadek:
„To była harcerska robota. Gdy dołączyło w sumie 130 tys. osób, padły serwery. Okazało się, że gdy jedna piosenka się skończyła, to jeszcze komentowałem poprzednią”.
Fani nie tylko nie mieli o to żalu, lecz nawet zaczęli domagać się kolejnych niezależnych transmisji. Niektórzy wprost skarżyli się w komentarzach, że Marka Sierockiego i Aleksandra Sikory, którzy przejęli po Orzechu komentowanie Eurowizji, po prostu nie da się słuchać.
Orzech zresztą też nie powstrzymał się przed wbiciem Sierockiemu delikatnej szpili. Gdy podczas 66. Konkursu Piosenki Eurowizji Sierocki oznajmił widzom, że chorwacka piosenkarka nadała gitarze imię swojego ukochanego, Orzech nie wytrzymał:
„Martin to jest topowa marka producenta gitar akustycznych. Te gitary potrafią kosztować nawet do 50 tys. zł. To, panie Marku, trzeba wiedzieć”.
Kiedy TVP oficjalnie potwierdziła, że 68. Konkurs Piosenki Eurowizji w Malmö znów poprowadzi Artur Orzech, fanów ogarnął entuzjazm. Gdy w tle transmisji popłynął dobrze znany głos, wielu widzów poczuło, że wreszcie wszystko wróciło do normy. Tym bardziej, że Orzech rozpoczął relację w swoim niepowtarzanym stylu:
„Z areny eurowizyjnej w Malmö, miasta, które gości Konkurs Piosenki Eurowizji już po raz trzeci, po pięciu latach przerwy wita Państwa Artur Orzech. Przed nami pierwszy tegoroczny półfinał, dla nas niezwykle istotny, bo śpiewająca w barwach Polski Luna. U boku czternaściorga innych artystów walczyć będzie o awans do sobotniego finału”.
Jak można wywnioskować z komentarzy, głos Orzecha nawet ukoił w pewnym stopniu ból po klęsce polskiej reprezentantki, Luny, która rozczarowała swoim występem. Jak pisali zachwyceni fani:
"Mistrz nie do zastąpienia"
"Głos Orzecha i wszystko wróciło do normalności"
"Super, na to czekałam. Ten głos od dziecka kojarzy mi się z Eurowizją"
"Eurowizja z Panem Orzechem to zupełnie inny poziom Eurowizji, tęskniliśmy".
Głos Artura Orzecha będzie można usłyszeć także podczas drugiego półfinału, 9 maja oraz finału, który odbędzie się w sobotę 11 maja.
Zobacz też:
Luna wiedziała, że przegra? Tych słów użyła niedługo przed wyjściem na scenę [POMPONIK EXCLUSIVE]
Kompromitacja Luny na Eurowizji. Nawet nie weszła do finału. Syn Steczkowskiej wymownie komentuje
Luna: mam nadzieję, że będzie to występ, jakiego Polska jeszcze nie miała okazji prezentować