Artur Żmijewski: Trudne chwile w życiu aktora. Ten koszmar kiedyś się skończy?
Życie nie oszczędza mu trudnych doświadczeń. Wraz z żoną Artur Żmijewski (52 l.) czeka na wyznaczenie kolejnego terminu w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie.
Łączą ich podobne zainteresowania i charaktery. Dzięki temu unikają medialnego szumu, skupiając się na tym, co ważne. Od początku ich dom w Chotomowie był miejscem spotkań z rodziną i znajomymi. Jednak ostatnio mocno się to zmieniło.
Wpływ na to miały publikacje w lokalnej prasie, które w złym świetle przedstawiały działalność zawodową żony aktora. Paulina Żmijewska, jako współwłaścicielka działającej od prawie 20 lat w Legionowie spółki, posiada dwa prywatne przedszkola, dwie szkoły podstawowe oraz gimnazjum.
To właśnie powstanie ostatniego wzbudziło podejrzenia dziennikarzy "Mazowieckiego To i Owo". Wątpliwości dotyczyły sposobu przekazania w 2015 roku, bez przetargu i na korzystnych warunkach, należącej do miasta działki na rzecz prywatnej spółki Żmijewskiej. W sprawie sprzedaży terenu, na którym stoi gimnazjum, prowadziła również śledztwo prokuratura Okręgowa Warszawa Praga. Ostatecznie po roku postępowanie umorzono. Wtedy Paulina Żmijewska zdecydowała się udzielić pierwszego komentarza.
- Od wielu lat działamy w oświacie w Legionowie, zawsze zgodnie z prawem i nie wyobrażałam sobie, żeby mogłoby to się inaczej zakończyć. Byliśmy niezmiernie zdziwieni całą tą sytuacją i obrotem sprawy. Zrobiono aferę z tego, że w mieście ma powstać kolejna placówka oświatowa - podkreślała żona słynnego aktora.
Ale w czerwcu 2017 roku prokuratura wznowiła dochodzenie. Koszmar znowu wrócił. Małżonka aktora tym razem nie czekała i wytoczyła gazecie proces.
Jesienią ubiegłego roku aktor pojawił się w sądzie, by złożyć zeznania. To, co mówił, było wstrząsające. - Nasze życie rodzinne ucierpiało. Coraz częstsze były awantury. W domu panowała nerwowa atmosfera. Doszło nawet do tego, że żona brała silne leki uspokajające - zeznawał. - Żona unikała spotkań z ludźmi. Nie chciała narażać się na kolejne pytania ze strony znajomych i rodziny w zakresie zarzutów stawianych jej we wspomnianych publikacjach. Także relacje z najbliższymi zmieniły charakter z uwagi na ciągły stres i zdenerwowanie.
W grudniu sąd oddalił powództwo Pauliny Żmijewskiej wraz z jej wnioskiem o 100 tysięcy złotych zadośćuczynienia i usunięcie z internetu spornych artykułów, ale sprawa wróciła do sądu. Teraz aktor i jego żona czekają na wyznaczenie kolejnego terminu w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie.
Para zapowiada, że tak łatwo się nie podda. Niedawno aktor postanowił wyprawić żonie huczne urodziny w restauracji w podwarszawskich Łomiankach. Przyszły przyjaciółki i przyjaciele z prezentami. Zachwycona Paulina choć na chwilę zapomniała o kłopotach z ostatnich miesięcy.
Aktor nie kryje, że jest dumny, iż udało mu się zbudować tak silną rodzinę, o jakiej zawsze marzył. Jest żonie bardzo wdzięczny, że tak dobrze wychowała ich dzieci: Ewę (25 l.), Karola (18 l.) i Wiktora (16 l.).
- Mało widziałem z tego, jak moje dzieciaki dorastały. Przegapiłem, kiedy stawały na nogi, mówiły pierwsze słowa. Paulina była przy nich, ale ja niestety nie - przyznał w wywiadzie dla "Twojego Stylu". Dziś wspiera bliskich jak tylko może.
***
Zobacz więcej materiałów: