Artystka po latach wyznała smutną prawdę. Mało kto się tego spodziewał
Ariana Grande to uwielbiana aktorka i wokalistka. Artystka na przestrzeni lat ugruntowała swoją pozycję w show-biznesie, a fanki podziwiają nie tylko jej muzykę, ale również styl i wygląd. Jak się po latach okazało, za metamorfozą gwiazdy stoi smutna historia. Oto szczegóły.
Ariana Grande karierę rozpoczęła w 2010 roku, gdy dołączyła do obsady serialu "Victoria znaczy zwycięstwo", gdzie wcielała się w postać Cat Valentine. Młodzi widzowie w mig pokochali produkcję, a po zakończeniu emisji Ariana nie spoczęła na laurach, wręcz przeciwnie, stała się międzynarodową gwiazdą.
Artystka zaczęła pojawiać się w coraz to nowszych serialach i filmach, a także zaczęła się jej przygoda z muzyką. W 2013 roku wydała debiutancki album, który okazał się hitem w wielu krajach. Celebrytka postawiła również na metamorfozę i zaczęła lansować fryzurę w wysoki kucyk.
Po latach okazało się, że upięcie miało na celu ukryć smutną prawdę...
Ariana Grande w serialu dla młodzieży dała się poznać w rudych włosach. Postać Cat charakteryzowała się ognistą fryzurą, jednak do tej roli aktorka wiele poświęciła. Okazało się, że aby mieć perfekcyjny kolor co dwa tygodnie musiała farbować swoje pasma, a do tego dochodziło suszenie, kręcenie lub prostowanie.
Ostatecznie włosy gwiazdy kryły smutną tajemnicę, były w opłakanym stanie, wypadały, stały się bardzo rzadkie, a na dodatek artystka zaczęła borykać się z łysieniem. W celu zakrycia mankamentów Ariana wyznała, że zdecydowała się na doczepiany kucyk, który stał się jej znakiem rozpoznawczym.
Przez lata mało jej fanek wiedziało, że oryginalna fryzura tak naprawdę nie jest modową zachcianką wokalistki, a na celu ma zatuszowanie problemów.
Przeczytajcie również:
