Awantura o spadek po Ninie Andrycz trwała przez 3 lata. Prawda wyszła na jaw niedawno
W 2014 roku do mediów dotarła smutna wiadomość o śmierci Niny Andrycz. Aktorka dożyła niezwykle sędziwych lat, gdyż zmarła w wieku 101 lat. Nina nie miała bliskiej rodziny, dlatego majątek, który po sobie pozostawiła, przekazała przede wszystkim na cele charytatywne. Do kogo trafiła pokaźna suma?
Nina Andrycz od 1935 r. grała na scenie Teatru Polskiego, gdzie stworzyła ponad 100 ról. Publiczność oglądała ją jako Marię Stuart w dramacie Juliusza Słowackiego i królową Małgorzatę w "Ryszardzie III" Williama Szekspira. Andrycz wcielała się jednak także w role m.in. Świętej Joanny, Kleopatry czy pani Dulskiej. Znana jest również z licznych kreacji w Teatrze Telewizji, gdzie pojawiała się regularnie od końca lat 50., aż do początku lat 70.
Artystka powtarzała niejednokrotnie w wywiadach, że role rekompensują jej brak dzieci. "Role to są moje córki - piękne, szalone, mądre, głupie, różne. Kiedy "urodziłam" Marię Stuart byłam tak zmęczona, że chyba poród fizyczny tyle by mnie nie kosztował" - podkreślała.
Przez to, że Nina Andrycz nie miała dzieci spadek w całości trafił na cele charytatywne. Jedną z obdarowanych instytucji została Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy, kierowana przez Jurka Owsiaka. Ponad trzy lata, od śmierci aktorki, trzeba było czekać rozwiązanie kwestii spadkowych. Kwota miała zasilić konto Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, ale pierwotnie trafiła w posiadanie banku. Wszystko przez niekorzystną umowę, którą Andrycz podpisała z bankiem. Mowa o 85 tysiącach złotych, więc było o co się starać.
"Namawiać stuletnią osobę na lokowanie w funduszu emerytalnym... To skandal! To za ile lat, tak dojrzała osoba, miałaby je wypłacić, za ile lat z nich korzystać? Świadczy to tylko o tym, że pani Nina nie rozumiała tych wszystkich terminów i produktów bankowych. Sporządzając ostatnią wolę, podała notariuszowi swój numer konta i była pewna, że ma tam ponad 80 tysięcy złotych. Nie była świadoma, że gdzieś je przelała, że na rachunku bankowym, który podała notariuszowi, zostało tylko 300 złotych" - powiedziała osoba znająca sprawę portalowi Jastrząb Post.
Samodzielny Publiczny Szpital Kliniczny im. prof. W. Orłowskiego był miejscem, gdzie aktorka spędziła ostatnie chwile swojego życia. Do tej pory Fundacja WOŚP przekazała szpitalowi 822 urządzenia za kwotę ponad 700 tysięcy złotych. Ostatecznie obie strony sporu na szczęście zdołały się między sobą dogadać:
"Fundacja Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy (...) podpisała z Bankiem Millenium umowę, dotyczącą spadku po Ninie Andrycz, która w testamencie przekazała na rzecz WOŚP swój majątek o wartości 85 000 zlotych. Fundacja Banku Millenium postanowiła przekazać na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy dodatkowe 100 tys. złotych. Dzięki tym środkom Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy sfinansowała częściowy koszt zakupu densytometru, który trafił do Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego im. prof. W. Orłowskiego" - można było przeczytać na stronie WOŚP-u.
Nina Andrycz była żoną premiera Józefa Cyrankiewicza. O swoim małżeństwie z nim, Andrycz pisała w tomie "Bez początku, bez końca". Cyrankiewicz jawi się w tych wspomnieniach jako wspaniały mężczyzna i kochający mąż. Oboje zdecydowali się wziąć rozwód w 1968 roku. Andrycz przeżyła byłego męża aż o 25 lat.
Zobacz także:
Nina Andrycz: Mroczny sekret aktorki wyszedł na jaw dopiero po śmierci
Nina Andrycz. Co się stało z majątkiem znanej aktorki? Jej śmierć była ciosem dla fanów