Aż huczało od plotek o związku Renaty Gabryjelskiej ze znanym amantem. Uciekła mu sprzed ołtarza
Dzięki roli Ewy Kowalskiej w serialu "Złotopolscy" Renata Gabryjelska była 20 lat temu jedną z najpopularniejszych gwiazd TVP. O względy pięknej modelki i aktorki zabiegali mężczyźni uważani za najbardziej pożądanych polskich kawalerów. Był wśród nich młody, przystojny producent muzyczny i bywalec warszawskich salonów Stanisław Trzciński. To właśnie jemu Renata zdecydowała się powiedzieć "tak". Do ślubu jednak nie doszło...
Renata Gabryjelska i Stanisław Trzciński uchodzili za niezwykle szczęśliwą i zgodną parę. Na przełomie XX i XXI wieku ich związek rozgrzewał łamy tabloidów, którym sami dostarczali tzw. kontent, chętnie opowiadając o zaręczynach i ślubnych planach.
"Nasze uczucie dojrzewało stopniowo. Najpierw długo się sobie przyglądaliśmy, zaprzyjaźniliśmy się, ale o miłości w ogóle na początku nie było mowy" - opowiadała aktorka "Gali", gdy wyszło na jaw, że rok po pierwszych oświadczynach ukochany ponownie poprosił ją o rękę.
Pierwszy zaręczynowy pierścionek Renata dostała od Staszka podczas ich wspólnej romantycznej wyprawy do Afryki. Chociaż znajomi przestrzegali ją przed Trzcińskim, mówili, że to lekkoduch i ponad wszystko uwielbiający wolność chłopak, zaryzykowała... W dniu zaręczyn, do których doszło wiosną 1999 roku, byli już ze sobą ponad dwa lata i twierdzili, że nie wyobrażają sobie życia u boku innych partnerów.
"Nie chcielibyśmy przegapić właściwego momentu na... ślub" - powiedzieli w wywiadzie dla "Vivy!" po powrocie z podróży na Czarny Ląd.
Afrykańskich zaręczyn Renata Gabryjelska nie potraktowała jednak całkiem serio. Za krótko znała Stanisława, by z całą pewnością stwierdzić, że jest właśnie tym mężczyzną, z którym chciałaby dzielić życie. Nie wiedziała nawet, czy uczucie, jakim go darzy, to prawdziwa miłość.
Dopiero gdy narzeczony podarował jej drugi pierścionek - tym razem w czasie romantycznej kolacji, na którą zaprosił ją do urokliwej knajpki w... Paryżu - uznała, że jest godnym kandydatem na męża.
Na pierwszą randkę Staszek chciał zaprosić gwiazdę "Złotopolskich" do baru sushi, ale ona - zabiegana i zapracowana - kilka razy przekładała termin spotkania. Kiedy wreszcie znalazła czas na kolację z nim, nie zjawił się w umówionym miejscu. Okazało się, że nie potwierdziła randki, więc uznał, że znów ją przełożyła.
W końcu wybrali się do japońskiej restauracji. Renata przez cały wieczór uważanie przyglądała się swemu adoratorowi i stwierdziła ponoć, że jest "niczego sobie". Od tej pory spotykali się już bardzo często.
Po roku kupili wspólne mieszkanie, które - jak twierdzili w wywiadach - było ich przystanią, oazą i bazą wypadową.
Niestety, życie pod jednym dachem okazało się trudniejsze, niż się tego spodziewali. Czarne chmury nad ich związkiem zaczęły się zbierać, gdy Renata zorientowała się, że jej przyszły mąż uwielbia rządzić, a najchętniej zamknąłby ją w domu. Przez pewien czas znosiła kawalerskie nawyki Staszka, ale coraz częściej zastanawiała się, czy naprawdę chce zostać "kurą domową", czego ukochany ponoć oczekiwał od niej.
W końcu - choć mieli już wyznaczony termin ślubu - Renata odeszła, a wkrótce potem wyszła za mąż za starszego od niej o czternaście lat założyciela RMF FM Stanisława Tyczyńskiego i na wiele lat zniknęła z show-biznesu. Dziś wspomina Staszka jako świetnego chłopaka, który jednak oczekiwał od życia czegoś zupełnie innego niż ona.
Stanisław Trzciński ułożył sobie życie u innej kobiety. Po rozstaniu z Renatą związał się z Jagną Ambroziak, z którą w 2010 roku doczekał się syna. Niestety, i ten jego związek nie przetrwał próby czasu.
Czytaj też: