Bachleda: Gdzie zniknął Colin?
Aktorka i jej synek są już w Los Angeles. Choć Colin Farrell ani razu nie odwiedził ich w Nowym Jorku, plotki o rozpadzie aktorskiej pary są mocno przesadzone.
Sześć tygodni spędziła Alicja Bachleda-Curuś w Nowym Jorku na planie filmu "The Girl Is In Trouble". Choć towarzyszył jej synek Henry Tadeusz, Colin Farrell nie pojawił się tam ani razu - dowiedział się magazyn "Show".
Początkowo łatwo było go usprawiedliwić - aktor pracował na Zachodnim Wybrzeżu jednocześnie na planie dwóch filmów. Zdjęcia do "Horrible Bosses" już się zakończyły. We wrześniu Colin znalazł nawet czas na wizytę w Irlandii, Alicji i Henry'ego jednak nie odwiedził.
Tabloidom te informacje wystarczyły, by ogłosić kryzys w związku. Czy rzeczywiście? Informatorka "Show", która często spotykała Alicję w Nowym Jorku - w dzielnicy West Village, gdzie mieszkała, czy w modnej knajpce, w której jadała lunche - zapewnia, że aktorka jest w świetnej formie:
"Nie zachowuje się jak kobieta, która przeżywa problemy w związku. Przeciwnie, promienieje". W tak długiej rozłące pary nie widzi nic dziwnego: "Oboje są aktorami. Dla nich rozstania na kilka tygodni to naturalna sprawa". A wyjazd do Irlandii?
"Show" udało się ustalić, że Farrell brał udział w akcji na rzecz osób z zespołem Angelmana. Na tę właśnie chorobę cierpi jego starszy syn, James. Colin jest w te działania bardzo zaangażowany. Dla Alicji, która ceni sobie anonimowość, nieobecność popularnego w Stanach Farrella miała dobre strony.
"Do pracy jeździła metrem, jadała na mieście, chodziła na imprezy", opowiada informatorka pisma. 16 września aktorka spakowała bagaże i opuściła Nowy Jork, by 7 października w Los Angeles świętować pierwsze urodziny synka. Z Colinem oczywiście.
Joanna Łazarz
(nr 21)