Barańska i Antczak: żle ją ocenił, a potem stracił dla niej głowę
Jadwiga Barańska (88 l.) zagrała w zaledwie w zaledwie 11 produkcjach, z czego dwie były serialowymi adaptacjami filmów, jednak to wystarczyło, by odcisnęła niezatarte piętno na polskiej kinematografii. Jak z czasem wyszło na jaw, jej losy mogły potoczyć się zupełnie inaczej. Na przeszkodzie jej karierze stanął bowiem Jerzy Antczak, który uznał ją za brzydkie beztalencie. Jak to się można pomylić…
Gdyby nie determinacja Jadwigi Barańskiej, która była zdecydowana walczyć o swoje marzenia, ekranizacja "Nocy i dni" mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Gdyby reżyser Jerzy Antczak upierał się przy swojej opinii na jej temat, Barbarę zagrałaby inna aktorka.
Na szczęście Barańska okazała się uparta, a Antczak nie…
Jadwiga Barańska od dzieciństwa marzyła o aktorstwie. W tej sytuacji decyzję o zdawaniu egzaminów do łódzkiej filmówki uznała za naturalną. Niestety, gdy świeżo upieczona maturzystka stanęła przed komisją egzaminacyjną, zasiadający w niej reżyser, Jerzy Antczak odesłał ją kwitkiem. Jak potem wspominał w wywiadach:
"Wydawała mi się brzydka, chuda i niezdolna, więc ją oblałem. Taki byłem głupi. Na szczęście nie zniechęciłem jej na dobre".
Barańska ani myślała się poddawać. Rok, zmarnowany przez Antczaka, poświeciła na przygotowania i kiedy ponownie stanęła przed komisją, nikt nie miał wątpliwości, że ma przed sobą przyszłą gwiazdę.
A ten sam reżyser, który uznał ją za beztalencie, zakochał się z niej bez pamięci. Dla niej złamał wszystkie zasady obowiązujące na uczelni. Żeby zamknąć usta plotkarzom, wzięli ślub, gdy Barańska była na trzecim roku, nie bacząc na to, że nie mają gdzie mieszkać. Ostatecznie zamieszkali kątem u mamy Barańskiej i klepali biedę. Jak potem wspominał Antczak:
"Ledwie wiązaliśmy koniec z końcem. Jej mama sprzedawała biżuterię, żeby nam pomagać".
Wszystko zmieniły "Noce i dnie". Podobno pomysł zekranizowania powieści Mari Dąbrowskiej wyszedł od Jadwigi Barańskiej.
Film, który wszedł na ekrany kin w 1975 roku, bił rekordy popularności. Recenzenci prześcigali się w zachwytach, tłumy ustawiały się w kolejkach do kinowych kas, "Noce i dnie" zostały nawet nominowane do Oscara. Kariera Barańskiej nabrała przyspieszenia, ale jej mąż popadł w konflikt z ówczesnym ministrem kultury. Bazując na uzyskanej, dzięki nominacji do Oscara, popularności za oceanem, podjął decyzję o emigracji. Barańska, będąca wówczas u szczytu kariery, zdecydowała się jechać z nim. Jak potem tłumaczyła w wywiadzie:
„Poczułam, że mam dług do spłacenia wobec bliskich. Wcześniej to oni robili wszystko, bym nie schodziła ze sceny. Dwa lata nie było mnie w domu, bo kręciłam serial. Nagle zrozumiałam, że to nie granie jest najważniejsze, ale rodzina”.
Od tamtej pory Barańska i Antczak są nierozłączni. Niestety, ostatnio cieniem na ich życiu położyły się kłopoty zdrowotne aktorki.
W ubiegłym roku Antczak ujawnił za pośrednictwem Facebooka, że u Barańskiej zdiagnozowano schorzenie rogówki lewego oka, które w konsekwencji może prowadzić do utraty wzroku. Wkrótce potem lekarze wykryli ten sam problem w prawym oku. Niedługo po druzgocącej diagnozie aktorka upadła tak nieszczęśliwie, że doznała przesunięcia jednego z kręgów i pęknięcia kości biodrowej, co skończyło się kilkumiesięcznym leżeniem w łóżku.
Ostatnio, jednak, jak ujawnił informator z otoczenia rodziny, sytuacja ustabilizowała się na tyle, że stan zdrowia aktorki nie pogarsza się.
Zobacz też:
Najnowsze wieści o stanie Jadwigi Barańskiej. Znajomy ujawnił prawdę
Poruszający wpis Jerzego Antczaka. Czeka tylko na jedno
Jadwiga Barańska: Spakowała walizki i uciekła! Po latach pragnie wrócić do Polski