Barbara Czajkowska miała łzy w oczach, gdy wyrzucali ją z TVP. Co się z nią teraz dzieje?
Mija właśnie pięć lat od chwili, gdy szefowie TVP podziękowali za współpracę Barbarze Czajkowskiej, która przez ponad ćwierć wieku była uważana za mistrzynię telewizyjnego wywiadu i następczynię Ireny Dziedzic. Wyrzucona z pracy dziennikarka ze łzami w oczach żegnała się z widzami... Jak obecnie wygląda jej życie?
Na swój pierwszy autorski program - "Punkt Widzenia“ - Barbara Czajkowska zaprosiła widzów TVP dokładnie trzydzieści lat temu, wkrótce po tym, jak zamknięto "Walkę Młodych“, której była redaktorem naczelnym i z której, jak napisali autorzy książki "Resortowe dzieci. Służby“, "ewakuowała się na Woronicza“.
Od razu po przyjściu do telewizji dała się poznać swym szefom i współpracownikom jako perfekcjonistka zawsze świetnie przygotowana do pracy. A że przed kamerą czuła się jak ryba w wodzie, szybko uznano ją za osobowość telewizyjną i wytypowano na następczynię Ireny Dziedzic.
Barbara Czajkowska - podobnie jak przed laty gospodyni legendarnego "Tele-Echa“ - słynęła z tego, że scenariusze swoich programów zawsze rozpisane miała co do sekundy.
"W programie na żywo wszystko się może wydarzyć. Dobrze być na to przygotowanym... na ile to możliwe. Z mojego punktu widzenia nic nieprzewidzianego nie ma prawa się wydarzyć, bo to by znaczyło, że się źle przygotowałam“ - stwierdziła w rozmowie z "Galą".
To, że jest mistrzynią wywiadu, udowodniła, prowadząc przez trzynaście lat "Linię specjalną“, do której zapraszała najbardziej wpływowych polskich polityków.
"Miałam dużo szczęścia, że szefowie nie wtrącali się do tego, co będzie w moim programie“ - powiedziała w wywiadzie.
Niestety, w 2006 roku nowy prezes zarządu Telewizji Polskiej, którym został Bronisław Wildstein, zdjął "Linię specjalną“ z anteny Dwójki, a Barbarę Czajkowską... wyrzucił z pracy. Dziennikarka żartowała później, że przeżyła czterech albo pięciu prezesów, ale w końcu znalazł się taki, który ją dopadł.
Barbara Czajkowska wróciła do telewizyjnego studia dopiero pięć lat później. W 2011 roku posadę w TVP Info zaproponował jej ponoć sam Juliusz Braun, który po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach został prezesem telewizji publicznej.
Złośliwi twierdzili, że "odkurzono" dziennikarkę specjalnie po to, by nadskakiwała prezydentowi Bronisławowi Komorowskiemu podczas wywiadu, jaki przeprowadziła z nim w Belwederze.
Opinię taką wyraził na łamach portalu wPolityce.pl poseł Zbigniew Kuźmiuk, pogardliwie nazywając przy okazji Barbarę Czajkowską "tą w muszce" (dziennikarka rzeczywiście występowała we fraku i z muszką pod szyją).
W ciągu pięciu kolejnych lat dziennikarka walczyła o odzyskanie popularności i uznania widzów, prowadząc dwa realizowane na żywo cykle: "Kod dostępu" i "Reguły gry". Ten ostatni gościł na antenie zaledwie kilka miesięcy, ale "Kod dostępu" doczekał się 165 odcinków i był bardzo wysoko oceniany przez telewidzów i... polityków.
Niestety, kolejna zmiana władzy na Woronicza ponownie zrewolucjonizowała życie Barbary Czajkowskiej.
Laureatka nagrody Grand Press oraz Wiktora (dostała go w 1998 roku) znów została na lodzie.
O tym, że jej "Kod dostępu" wypada z ramówki, dowiedziała się z... mejla, którego w dniu emisji ostatniego odcinka dostał od szefa TVP Info producent programu. 26 lutego 2016 roku dziennikarka ze łzami w oczach pożegnała się z widzami.
Kilka miesięcy przed wyrzuceniem z pracy po raz drugi o Barbarze Czajkowskiej zrobiło się głośno z powodu wzmianki o niej w drugim tomie książki "Resortowe dzieci", w którym przypomniano, że jej teść (pułkownik Franciszek Czajkowski) przez trzydzieści lat pracował dla PRL-owskiej Służby Bezpieczeństwa, a szwagierka wyszła za oficera SB.
Dziennikarka nigdy nie skomentowała tej publikacji.
Po odejściu z TVP Info Barbara Czajkowska znikła z życia publicznego. Nie chce rozmawiać o tym, czym się dziś zajmuje. W ostatnim wywiadzie powiedziała, że jest szczęśliwa...
Myślicie, że czeka na kolejną zmianę we władzach TVP, by wrócić na Woronicza z nowym programem?
***