Barbara Kurdej-Szatan dementuje plotki. Znamy prawdę o wszystkich jej zwolnieniach
Barbara Kurdej-Szatan (37 l.) w ostatnich dniach znalazła się w centrum uwagi za sprawą plotek o rzekomej utracie kolejnych etatów. Wiele osób podejrzewało, że jej problemy zawodowe to pokłosie słynnego wpisu na temat Straży Granicznej. Tymczasem okazuje się, że aktorka na brak zajęć nie może narzekać. Właśnie objęła trzy nowe stanowiska. Jak zdoła pogodzić wszystkie obowiązki?
Gdyby dało się cofnąć czas, Barbara Kurdej-Szatan najprawdopodobniej nigdy nie opublikowałaby skandalicznego postu, który w listopadzie 2021 roku wywołał niezapomniany skandal w mediach. Aktorka w wulgarnych słowach zaatakowała wówczas pracowników polskiej Służby Granicznej. W odniesieniu do nagłego napływu imigrantów z Bliskiego Wschodu, z którym nie mogli sobie poradzić, określiła ich mianem morderców. Choć parę miesięcy temu sąd umorzył jej sprawę, gwiazda wciąż ponosi bolesne konsekwencje nieprzemyślanego zachowania.
Wkrótce po wybuchu afery, Barbara Kurdej-Szatan musiała pożegnać się z pracą na planie "M jak Miłość". Również popularna sieć telefonii komórkowej nie zdecydowała się na dalszą współpracę z kontrowersyjną gwiazdą. Aby ratować nadszarpnięty wizerunek, celebrytka założyła własną fundację. Niestety ten krok okazał się niewypałem. Zbiórka pieniędzy na rzecz utworzenia telefonu zaufania zakończyła się kompletną porażką. Z założonych 200 tys. zł, udało się zebrać zaledwie ok. 4,5 tysiąca zł.
Parę dni temu w mediach zaczęły krążyć informacje o tym, że aktorka znów straciła pracę. Wyszło na jaw, że oglądalność programu śniadaniowego z jej udziałem była tak słaba, że telewizja nie zdecydowała się na jego kontynuację. We wtorek Barbara Kurdej-Szatan zorganizowała w mediach społecznościowych live, podczas którego fani mogli zadawać jej przeróżne pytania. Internauci dopytywali m.in. o skutki pamiętnego wpisu o Straży Granicznej. Aktorka przyznała, że wciąż płaci za tamtą chwilę zapomnienia.
"Tak, niestety, nadal to trwa. Mam cały czas bana" - powiedziała w mediach społecznościowych Barbara Kurdej-Szatan.
Barbara Kurdej-Szatan podczas transmisji na żywo bardzo otworzyła się przed swoimi fanami. Opowiedziała o niedawnym wydarzeniu, które było jej udziałem. Gwiazda twierdzi, że zaproponowano jej patronat nad koncertem na rzecz Ukraińców. W ostatniej chwili organizatorzy powiadomili ją jednak, że oferta nie jest już aktualna. Aktorka jest przekonana, że za taki obrót spraw odpowiada nie kto inny, jak Kancelaria Premiera RP.
"Organizator był przekonany, że ten koncert nie jest polityczny i nie pozwoli na to, żeby ktoś ze mnie zrezygnował (...). Tyle że część pieniędzy szła z kancelarii premiera. Organizatorowi powiedziano, że chyba go pogięło, delikatnie mówiąc. No i oczywiście nie byłam ambasadorką koncertu" - żaliła się na Instagramie Barbara Kurdej-Szatan.
Aktorka nie jest zadowolona z faktu, że w mediach krążą pogłoski o rzekomych zwolnieniach z pracy, które miały się jej przydarzyć. Aby uciąć wszelkie domysły, udzieliła wywiadu dla Jastrząb Post.
"Nie straciłam pracy. To nie była żadna praca. W tym koncercie miałam być tylko ambasadorką i mieli wspomnieć o mojej fundacji i akcji pomocy psychologicznej. To nie była praca ani żaden pracodawca" - tłumaczyła Barbara Kurdej-Szatan w wywiadzie dla Jastrząb Post.
Aktorka zapewnia, że jej grafik pęka w szwach i wcale nie może narzekać na brak zajęć. Właśnie została zaangażowania do nowego spektaklu. Oprócz tego wzięła udział w serialu "Domek na szczęście", a za jakiś czas odbędzie się premiera filmu z jej udziałem.
"W sobotę mam premierę kolejnego spektaklu, nagrałam serial, który można oglądać w PolsatBox i czekam na premierę swojego filmu" - chwaliła się Barbara Kurdej-Szatan w rozmowie z dziennikarką Jastrząb Post.
Zobacz też:
Kurdej-Szatan oniemiała! Straciła współpracę przez... kancelarię premiera?
Kurdej-Szatan pręży ciało i pokazuje kokosy. Upubliczniła ponętne fotki!
Barbara Kurdej-Szatan straciła pracę! Wyniki były niezadowalające...