Barszczewska rzadko mówi o życiu prywatnym. Mało kto wie, kim jest jej syn
Grażyna Barszczewska rzadko opowiada o swoim życiu prywatnym. Aktorka przede wszystkim skupia się na swojej pracy artystycznej. Niedawno udzieliła wywiadu, w którym podzieliła się kilkoma ciekawymi refleksjami odnośnie swojej kariery. Mało kto wie, że jej syn pracuje w tej samej branży, co ona.
Grażyna Barszczewska to aktorka, która od lat zachwyca rolami w produkcjach filmowych i na deskach teatrów. Pamiętamy ją m.in. z roli Niny Ponimirskiej w "Karierze Nikodema Dyzmy" i Teresy z "Anioła w szafie". Grywała także w serialach, takich jak "Plebania", "Londyńczycy" czy "Dewajtis". Niedawno udzieliła wywiadu dla portalu cozatydzien.tvn.pl, w którym opowiedziała o swojej karierze oraz dorosłym synu.
Grażyna Barszczewska odegrała wiele wybitnych ról w teatrach u topowych reżyserów, jednak ogólnopolską rozpoznawalność przyniosła jej rola w serialu "Kariera Nikodema Dyzmy". Aktorka do takiego stanu rzeczy podchodzi ze spokojem i wie, że to po prostu natura wykonywanego przez nią zawodu.
"Tak to już jest w naszym zawodzie, że można zagrać niejedną wielką rolę w teatrze, a największą popularność przyniesie nam rola w serialu telewizyjnym, w tym przypadku na szczęście w znakomitym serialu. Broń Boże, nigdy nie ciążyła mi ta popularność. Spotykam się często z bardzo miłymi reakcjami widzów ceniących serial, ale także z sympatią, którzy znają moje role i te aktualne i te sprzed lat w teatrze, telewizji, filmie czy radiu. Ciągle pracuję na to, żeby nie zawieść widzów. A życia prywatnego nie przenosiłam nigdy do pracy, a tym bardziej do mediów" - wyjawiła.
Barszczewska jest dziś żoną Alfreda Andrysa. Ze związku z aktorem Jerzym Schmidtem ma natomiast syna Jarosława Szmidta urodzonego w 1978 roku, który dziś pracuje jako operator filmowy. Co ciekawe, czasem zdarza im się wspólnie pracować. "Nigdy nie było ani z jego strony, ani z mojej taryfy ulgowej. Realizuję jego trafne uwagi, choć nie zawsze są miłe... ale bardzo cenię sobie jego konstruktywną krytykę" - przyznała w tym samym wywiadzie.
Kiedy syn Barszczewskiej był mały, aktorka starała się, jak mogła, żeby łączyć aktywność zawodową z wychowywaniem. Jak sama wspomina, nie było łatwo. Praca jednak od zawsze była i jest dla niej bardzo ważna, dlatego w jej życiu zawodowym na próżno szukać większych luk.
"Oczywiście łączenie pracy zawodowej z macierzyństwem nigdy nie jest łatwe. Starałam się to łączyć. Każdą wolną chwilę poświęcałam synowi, jednak zawsze tego czasu było za mało... Pamiętam jak mój kilkuletni synek, który wiedział, że jest wyczekiwany, wyśniony, spytał mnie: 'Dlaczego ty wybrałaś sobie taki zawód, wiedząc, że mnie będziesz miała?'... Ten zawód nie lubi konkurencji. Teraz doskonale to rozumie, bo sam jest szczęśliwym ojcem i wybrał podobnie zaborczą profesję" - wyjawiła.
Aktorka wypowiedziała się także ws. upiększania urody. Jej stanowisko jest jasne - choć dba o siebie, nie ma zamiaru za wszelką cenę zatrzymywać młodości. Twierdzi, że w przypadku byciu aktorem lub aktorką jest to błąd.
"Ja w dojrzałych, a nawet starych ludziach widzę piękno. Piękno ich wyrzeźbionych życiem twarzy. Moja twarz, moje ciało to także mój warsztat pracy. (...) Odmładzając się za wszelką cenę, zrobiłabym sobie jako aktorce wielką krzywdę. Zresztą nigdy nie stroniłam od ról charakterystycznych, nie miałam problemu by się pobrzydzić, postarzeć do roli. Uwiarygodnić" - powiedziała.
Czytaj też:
Zapadł wyrok ws. majątku Ewy Demarczyk. Wiadomo, kto dostanie pieniądze
Ponure wieści od Budki Suflera. Nie żyje legenda polskiej muzyki. Umarł całkowicie zapomniany
Zakochała się w Lubaszence, bo... śpiewał lepiej niż ona. O ich romansie było głośno
