Beata Kawka ma za sobą naprawdę ciężkie chwile! "Dotąd nikomu o tym nie mówiłam"
Beata Kawka (48 l.) nie miała łatwego życia. Aktorka znana m.in. z "Barw szczęścia" ma za sobą bolesne rozstanie, walkę z chorobą nowotworową oraz poważne kłopoty wychowawcze. Jak sobie z tym wszystkim poradziła?
Od niedawna Beata Kawka i jej 19-letnia córka Zuzanna Bernat znów potrafią godzinami rozmawiać, śmiać się i wygłupiać. Okazuje się, że nie zawsze tak było.
"W okresie dorastania swojej pociechy przeżyłam kilka trudnych lat. Dotąd nikomu o tym nie mówiłam – zdradziła w rozmowie z „Na żywo” aktorka.
Czekałam, aż coś się zmieni
"Macierzyństwo nie było moim wielkim marzeniem, ale wiedziałam, że w którymś momencie trzeba zostać matką" – wyznała kiedyś aktorka.
Gdy okazało się, że jest w ciąży, była szczęśliwą 27-latką, zakochaną w swoim mężu Marcinie. "Przytyłam 25 kilo i wyglądałam jak potwór" - wspomina i dodaje, że narodziny córeczki odmieniły jej dotychczasowe życie.
"Pamiętam płacz i to, że jadła co trzy godziny do 3. roku" – dodaje. Beata poświęciła się jej bez reszty. Zrezygnowała z teatru, bo nie chciała, by dziecko zasypiało samo.
"Zuzia zawsze ma gotowe kanapki do szkoły i spakowany tornister. Kto za 10 lat będzie pamiętał, jakie zagrałam role? A ona zawsze będzie pamiętała, że dla mamy była najważniejsza" – opowiadała przed laty.
Ta więź jeszcze bardziej się zacieśniła, gdy małżonkowie musieli zmierzyć się z kryzysem.
Czytaj dalej na następnej stronie...
***
"Wiele razy rozstawaliśmy się z Marcinem i schodziliśmy. Nie wychodziło nam bycie razem. Nie potrafiliśmy pracować nad naszym związkiem. Parę lat trwaliśmy trochę z przyzwyczajenia, a trochę, żeby córka miała pełną rodzinę" – zwierzyła się Kawka.
Tę trudną decyzję przyspieszyła jednak jej choroba!
„Na decyzję o rozwodzie bardzo wpłynęła moja choroba nowotworowa. Zdałam sobie sprawę, że być może po operacji obudzę się bez piersi, a może w ogóle jutra nie będzie” - wyznaje.
Ostatecznie Beata wygrała walkę z rakiem, rozwiodła się i zaczęła na nowoukładać sobie życie. Poznała wspaniałego człowieka, z którym się związała. I wtedy los ponownie ją doświadczył.
Córka zaczęła burzliwie dorastać, buntować się. Obyło się wprawdzie bez narkotyków i innych używek, ale jej zachowanie było nie do zniesienia.
"Zuza patrzyła na mnie jak na zepsute mięso, gdy się jej coś nie podobało, ostentacyjnie trzaskała drzwiami, unikała jak ognia prac domowych, nie dbała o porządek w pokoju... Starałam się nie wchodzić z nią w konflikty. Cierpliwie znosiłam jej złe humory, brak szacunku i to, że przestałam być jej autorytetem" – wyznaje „Na żywo” aktorka.
Obawiała się każdego kolejnego dnia. Była w kontakcie z koleżankami, które boleśnie przeszły dorastanie swoich pociech. Jedna z nich, psycholożka Małgosia, dała jej cenną radę: „Musisz poczekać, mózg Zuzi się teraz przeprowadza”.
Beata zaciskała zęby i wytrwale czekała. Na szczęście cały czas mogła liczyć na wsparcie byłego męża i obecnego partnera.
Sytuacja zaczęła się zmieniać po maturze córki, gdy ta na usilne prośby mamy opuściła dom!
Czytaj dalej na następnej stronie...
Zuza spakowała walizki i pojechała do Krakowa uczyć się hiszpańskiego. To była świetna decyzja!
"Gdy po kilku miesiącach przyjechała na święta Bożego Narodzenia, pomyślałam: Boże ktoś podmienił mi dziecko” – śmieje się artystka.
Okazało się, że jej jedynaczka wyrosła na mądrą, wrażliwą i samodzielną kobietę. Odkąd zakopały topór wojenny, znów mają apetyt na swoje towarzystwo, na niekończące się rozmowy.
Niestety, wkrótce czeka je rozłąka. Jesienią Zuzia wybiera się do Madrytu, by przez rok szlifować hiszpański i przemyśleć, czym chce się zająć w przyszłości. Może po powrocie zdecyduje się pójść w ślady mamy i na poważnie zajmie się aktorstwem?
Kilka miesięcy temu miała miejsce premiera filmu „Pitbull. Nowe porządki”, w którym obie zagrały.