Beata Kozidrak i Andrzej Pietras nie mogą podzielić majątku. Dom w Lublinie kością niezgody?
Wydawało się, że Beata Kozidrak (58 l.) w swoim nowym domu pod Warszawą odnajduje spokój. Niestety, okazuje się, że i tam jest coś, co powoduje stres.
Piosenkarka często we wspomnieniach wraca do przeszłości i willi pod Lublinem, w której razem z Andrzejem Pietrasem (64 l.) spędziła najszczęśliwsze chwile swojego życia.
To właśnie tam rodziły się pomysły na jej największe przeboje, dorastały ich córki, bawiły w chowanego i uwielbiały spędzać czas w olbrzymiej garderobie mamy. To w tym domu najczęściej spotykały się ich rodziny. W kilkanaście osób zasiadali do ogromnego stołu w jadalni, gdzie łamali się opłatkiem, biesiadowali, wspólnie śpiewali, opowiadali dowcipy, a później wychodzili do ogromnego, bo prawie 2-hektarowego ogrodu, by pospacerować, a nawet pograć w badmintona.
- Ten nasz rodzinny czas jest nie do przecenienia. Zwyczajnie lubimy być razem, cieszyć się sobą, rozmawiać i śmiać. Wtedy wiem, że nasz dom żyje - mówiła gwiazda. Wspólnie go projektowali, Beata bardzo jasno mówiła, na czym jej zależy i czego oczekuje, a Andrzej spełniał jej każde marzenie. Zamieszkali w nim, kiedy wszystko było gotowe. Był kompletnie urządzony z zagospodarowanym ogrodem dokładnie tak, jak Beata to sobie wymarzyła. I to właśnie tam polubiła prace w ogrodzie.
- To tam zapominam o całym świecie. Zieleń zaprojektował architekt krajobrazu. Miałam tylko jedną prośbę: żeby od wczesnej wiosny do późnej jesieni stale coś za domem kwitło - dodawała.
Dom był azylem dla całej rodziny, a Beata zawsze zachwalała spokój, ciszę i harmonię, jaką odnajduje w tym miejscu. Kiedy ich drogi się rozeszły i przestali być małżeństwem, uznali, że czas sprzedać ich dom wspomnień. Niestety, zainteresowanie nim jest bardzo małe. Postanowili nawet przetłumaczyć ogłoszenie na język rosyjski, sądząc, że to coś pomoże. Ale nie dało to na razie rezultatu.
Gwiazda dla świętego spokoju jest już nawet skłonna zmniejszyć cenę, ale jej były mąż nie jest skory do kompromisu.
- Jest zdania, że ten dom to ich krwawica i nie można go oddać za pół darmo. Warto zaczekać w nadziei, że w końcu trafi się kupiec - zdradza "Rewii" przyjaciel rodziny. I to na tym tle byłym małżonkom trudno dojść do porozumienia.
Wprawdzie współpraca na polu zawodowym wciąż ich łączy, ale w decyzjach dotyczących życia prywatnego nieustannie się rozmijają. Nie sądzili, że miejsce, z którym wiążą się tak piękne wspomnienia, stanie się kością niezgody. Bo choć się rozwiedli, to wciąż nie mogą podzielić majątku.
***
Zobacz więcej materiałów: