Reklama
Reklama

Beata Pawlikowska: Blondynka po przejściach

Narzeczonego poznała w gąszczu amerykańskich lasów. Dziś mieszkają razem, a ona cieszy się, że jako dojrzała kobieta odnalazła szczęście. Wcześniej wiele razy zbłądziła w życiowej dżungli...

"Myliłam seks z miłością i dlatego wydawało mi się, że nie mogę bez niego żyć. Po kolejnym rozstaniu chciałam się jak najszybciej z kimś związać, byle był miły. W końcu zrozumiałam, że po prostu się bałam samotności" - wyznała w jednym z wywiadów Beata Pawlikowska (55 l., sprawdź!), podróżniczka i dziennikarka, znana m.in. z radiowej audycji "Świat według blondynki".

Ale zanim doszła do takiego wniosku, w jej życiu wydarzyło się wiele dramatów. Do drugiej klasy liceum była grzeczną dziewczynką.

Reklama

Rodzice mieli w domu mnóstwo książek, więc najpierw pochłaniała dziewczęce lektury, np. "Anię z Zielonego Wzgórza", a potem odkryła świat pełen przygód, ukazany przez Jacka Londona i Jamesa Curwooda. To były jej pierwsze podróże...

W szkole średniej przestała być grzeczna, w jej życiu rozpoczął się okres buntu. Zebrała tyle godzin nieobecności, że rada pedagogiczna postanowiła wyrzucić ją z placówki. Na szczęście wychowawca usprawiedliwił jej wagary.

Jednak nie był to koniec jej kłopotów, a raczej początek. Beata nie akceptowała siebie. Uważała, że jest gruba i brzydka. Zaczęła więc się głodzić. Popadła w anoreksję, ukrywała swoje problemy przed rodzicami.

- Chciałam się ukarać za to, że jestem beznadziejna. W końcu dotarło do mnie, że jestem bliska śmierci, i uznałam, że czas coś z tym zrobić - wyznała wiele lat później.

W szkole zaczęła też eksperymentować z narkotykami. Ktoś przyniósł jakieś tabletki, mówił, że dają odlot. Do dzisiaj nie wie, co to było.

- Rodzice mi potem opowiadali, że nie mieli ze mną kontaktu. A ja widziałam, że cały pokój faluje, podłoga się unosi jak ocean - wspominała.

Udało się jej jednak skończyć liceum, zdała maturę i... w wieku 19 lat wyjechała do Londynu, żeby tam pracować. I znów wpadła w tarapaty.

Na dyskotece poznała chłopaka, który mówił, że jest pisarzem. Poczęstował ją marihuaną i zaprosił do siebie, żeby pokazać swoje opowiadania.

- Zachowałam się jak ćma, która leci w ogień. Poszłam z obcym facetem w nocy do jego mieszkania... Zamknął drzwi na klucz i zgwałcił mnie - wyznała po latach.

Obwiniała siebie o to, co się stało. Wróciła do Polski, chciała popełnić samobójstwo. Nałykała się tabletek nasennych i położyła się na podłodze. Na szczęście tego dnia jej matka wróciła wcześniej z pracy i zdołano ją uratować.

Ale te życiowe zawirowania nie odwiodły jej od największej pasji - podróżowania. Na pierwszy bilet pieniądze zbierała przez półtora roku, odmawiając sobie wszystkiego.

Wybierała najtrudniejsze kierunki: Amazonia, Himalaje, jakby chciała się sprawdzić, uwierzyć w siebie. Zaczęła prowadzić audycje w radiu, zyskała popularność.

W 1993 r. w Radiu Kolor poznała Wojciecha Cejrowskiego i była to miłość od pierwszego wejrzenia. Otrzymali do wspólnego prowadzenia audycję "Aeroplan", o której Wojciech Mann miał później powiedzieć, że był to najbardziej naładowany erotyzmem program radiowy, jaki słyszał...

Ale oni nie obnosili się ze swoim uczuciem, nawet gdy zawarli ślub kościelny. Ich związek był burzliwy i choć formalnie trwał ponad dziesięć lat, zakończył się w 2004 r.

- Uświadomiłam sobie, że nie szanujemy się. Raz się kochamy, potem trzaskamy drzwiami. To nie jest dobra miłość, tylko rodzaj niewoli - mówiła Pawlikowska.

Ich związek, choć zawarty w kościele, nie został odnotowany w urzędzie stanu cywilnego, gdyż nie przesłano tam dokumentów. Cejrowskiemu zależało tylko na uroczystości religijnej.

- To znaczy, że oficjalnie jestem i zawsze byłam panną. A ślub został potem unieważniony przez sąd kościelny - wyjawiła.

W listopadzie 2006 r. na bankiecie zorganizowanym przez jedną z firm poznała Rafała Jędrzejewskiego. Posadzili ich przy jednym stoliku. Zajmował się doradztwem personalnym. Podobnie jak ona był po rozwodzie. Potem korespondowali e-mailowo. Zapytał, czy zechce się z nim spotkać.

- Umówiliśmy się na herbatę, za drugim razem na czekoladę, a potem zjedliśmy razem kolację... - zdradziła.

Ten związek także nie przetrwał.

- Myślę, że w gruncie rzeczy ludzie rozstają się zawsze z tego samego powodu: kiedy odkrywają, że mają różny system wartości - w co innego wierzą, czego innego pragną, inaczej myślą o sobie i o reszcie świata. Nagle prawie wszystko zaczyna ich dzielić - wyjaśniła.

Trzy lata temu jej serce znów mocniej zabiło, tym razem do amerykańskiego prawnika Danny’ego Murdocka. Poznali się, a jakże, w środku dżungli w Belize.

Ona jak zwykle samotnie pojechała tam na wyprawę, a on - zwolniony właśnie z kancelarii - postanowił odmienić swoje życie i przypadkiem wybrał ten sam kierunek.

Nie sądził, że ta zmiana będzie oznaczała prawdziwą rewolucję w jego uczuciach...

Wkrótce przyleciał do niej do Polski i... zamieszkali razem.

- Znaliśmy się krótko, nie miałam pojęcia, co się stanie. To było najdziwniejsze. Wszystko ułożyło się idealnie. Może dlatego, że każde z nas przez pewien czas żyło samotnie, więc wiemy, czym jest wolność, i oboje potrzebujemy przestrzeni - wspominała.

Od kilku miesięcy są zaręczeni. Przez lata podróżowała w niezwykłe miejsca na świecie, skąd przywoziła wspomnienia i oryginalne pamiątki. Dziś ma już obok siebie swój najcenniejszy skarb.

***

Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:



Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Beata Pawlikowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy