Reklama
Reklama

Beata Pawlikowska szokuje wyznaniem! Wie, co kryje się za pandemią!

Beata Pawlikowska (55 l.) w czasie pandemii stara się zachować spokój. Wierzy, że już niedługo wszystko wróci do normalności. Jej zdaniem na świecie nic nie dzieje się bez przyczyny. Dlatego również w wybuchu pandemii należy dopatrzyć się głębszego sensu...

Podróżniczka tłumaczy, że nadmierne przejmowanie się przyszłością negatywnie wpływa zarówno na naszą produktywność, jak i na ogólny stan zdrowia. 

Skutki przewlekłego stresu to m.in. osłabienie układu odpornościowego. Lekarze ostrzegają, że lista schorzeń wywołanych przez stres jest długa.

Do tego od roku doszła pandemia koronawirusa, która sprawy nie ułatwia...

"Nie stresuję się obecną sytuacją. Wierzę, że wszystko ma swój sens, i czekam, aż wszyscy w pełni go zrozumiemy. Cząstkowe prawdy już zaczęliśmy odkrywać. Powinniśmy uświadomić sobie, że niektóre czynniki są poza naszą kontrolą. Jednak są również rzeczy całkowicie zależne od nas i to na nich musimy się skoncentrować. Dla przykładu ja w czasie pandemii zamiast martwić się tym, nad czym nie mam kontroli, skoncentrowałam się na tym, co jest w mojej mocy, i napisałam nową książkę" – tłumaczy w rozmowie z Newserią Lifestyle. 

Reklama

Szokujące, co jeszcze powiedziała o panującej pandemii...

Rok 2020 dla znacznej części społeczeństwa był wyjątkowo trudny. Rozprzestrzenianie się wirusa sprawiło, że lęk i strach stały się powszechne. Podróżniczka tłumaczy, że pandemię można traktować jak reakcję obronną środowiska na szkodliwe działanie człowieka w ostatnich dekadach.

Zdaniem Beaty Pawlikowskiej przyroda nie wytrzymała i postanowiła wyraźnie to zakomunikować.

"Ludzie okropnie nabałaganili i przyroda powiedziała: zatrzymam was teraz w domu, żebym wreszcie mogła oddychać, żeby zwierzęta, które traktujecie jak przedmioty, swoją własność, odzyskały terytorium. Żyrafy, nosorożce, zebry, bawoły, słonie, które żyją na sawannie w Afryce, są wreszcie szczęśliwe, ponieważ sznury samochodów terenowych nie ścigają ich, żeby turysta mógł zrobić lepsze zdjęcie" - zaznacza.

Podróżniczka ma nadzieję, że sytuacja na świecie niedługo powróci do normy. 

Dodaje jednak, że jeśli tak się nie stanie, przyjmie to ze spokojem. Wie, że przerwa jest potrzebna, by planeta mogła chociaż trochę się oczyścić i zregenerować.

"Jeżeli okaże się, że pandemia potrwa następnych 20 lat i nie będę mogła podróżować przez ten czas, zgadzam się na to. Podróżowanie jest jedną z największych pasji mojego życia, jednak jeżeli to pozwoli przyrodzie odbudować się i odpocząć, akceptuję to" – mówi Beata Pawlikowska.

***

Newseria Lifestyle/informacja prasowa
Dowiedz się więcej na temat: Beata Pawlikowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy