Reklama
Reklama

Beata Ścibakówna cierpi. Musi podjąć decyzję dot. spadku!

Ten smutny scenariusz napisało dla niej życie. Aktorce pozostaje tylko go zaakceptować. I robić to, czego życzyliby sobie jej najbliżsi.

Beata Ścibakówna (46 l.) na razie nie myśli o powrocie do Warszawy - wyjechała do rodzinnego Zamościa, gdzie razem ze swoim młodszym bratem muszą uporządkować wszelkie sprawy po śmierci ukochanej mamy.

Rodzeństwo na co dzień mieszka w Warszawie i doskonale wie, że jeśli nie zrobią tego "na gorąco", później nie będą mieli czasu, by wszystkim się zająć.

- Muszą podjąć decyzję co zrobić z mieszkaniem po rodzicach i z działką, którą uprawiali także z myślą o robieniu przetworów dla Beaty - zdradza znajoma gwiazdy tygodnikowi "Świat&Ludzie".

Reklama

- To trudny moment w życiu Beaty, która zaledwie osiem miesięcy temu na zawsze pożegnała również swojego tatę. Odwołała na razie wszelkie swoje zobowiązania zawodowe, bo wie, że będzie potrzebowała czasu, by podnieść się po tej stracie. Ma spokojne sumienie, ponieważ w ostatnich miesiącach dużo czasu spędzała z mamą. Tak było i w ubiegłym roku, kiedy jeszcze żył tata.

Aktorka niemal cały miesiąc spędziła w rodzinnym domu. Ona i Jan Englert (71 l.) objęli patronat honorowy nad Zamojskim Latem Teatralnym, wyjątkową imprezą, podczas której najlepsze teatry prezentują się na pięknej zamojskiej starówce.

To był wyjątkowy czas, wcześniej zazwyczaj tylko wpadali do Zamościa. Teraz mieli czas dla siebie i dla rodziców.

- To było dla nich wszystkich bardzo ważne - dodaje jej przyjaciółka. Aktorka była szczęśliwa, widząc rodziców w dobrej kondycji. A wieczorami we czworo rozgrywali kolejne partyjki pokera.

Beata usłyszała wreszcie słowa akceptacji ze strony taty, który niezbyt wierzył w powodzenie jej związku ze starszym o 25 lat profesorem.

Przed laty aktorka była między młotem a kowadłem. Ale wsparła ją mama, która stwierdziła: rób to, co podpowiada ci serce. Ścibakówna posłuchała mamy i wkrótce okazało się, że to jedna z lepszych decyzji jej życia. Dzisiaj też słucha głosu serca i czuje, że na razie musi zostać w rodzinnym domu, by wypełnić ostatnią wolę mamy.

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Beata Ścibakówna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy